Prof. Antoni Dudek

i

Autor: Artur Barbarowski

Prof. Antoni Dudek: Bandera pośrednio winny

2018-02-28 3:00

W "Super Expressie" prof. Antoni Dudek komentuje głośny wywiad z Janem Olszewskim: - Nie zgodziłbym się z tezą, że nie ma nic wspólnego. Fakt, w chwili gdy dokonywano zbrodni wołyńskiej, Bandera siedział w niemieckim obozie. Nie dowodził Ukraińską Powstańczą Armią w momencie, gdy operacja antypolska się rozpoczęła.

"Super Express": - Słowa premiera Jana Olszewskiego w wywiadzie dla "Super Expressu" wywołały prawdziwą burzę. Czy teza, że Stepan Bandera nie ma nic wspólnego ze zbrodnią na Wołyniu, jest uzasadniona?

Antoni Dudek: - Nie zgodziłbym się z tezą, że nie ma nic wspólnego. Fakt, w chwili gdy dokonywano zbrodni wołyńskiej, Bandera siedział w niemieckim obozie. Nie dowodził Ukraińską Powstańczą Armią w momencie, gdy operacja antypolska się rozpoczęła. Natomiast organizacja, którą kierował, zbrodni dokonała. To trochę tak, jakby pytać, czy Lenin odpowiada za zbrodnie Stalina. Bezpośrednio nie. Ale przecież gdyby nie dojście do władzy bolszewików i Lenina, zbrodni Stalina by nie było.

- Premier Jan Olszewski stawia tezę, że gdyby Bandera przebywał na wolności, toby tę zbrodnię powstrzymał, bo służyła ona tylko trzeciej stronie, czyli stronie sowieckiej. To uprawniona teza?

- To twierdzenie bardzo ryzykowne. Nic nie wiem o poglądach Bandery, w których po wojnie twierdziłby, że zbrodnia wołyńska była błędem. Sądzę, że tu premier Jan Olszewski nie ma racji. Większość Ukraińców uważała, że tę operację wobec Polaków należało przeprowadzić. Choć były rzecz jasna spory - nie było tak, że wszyscy Ukraińcy popierali UPA, a i w samej UPA były podziały. Tak zwani bulbowcy byli zbrodni przeciwni, ich też mordowano w ramach bratobójczych walk.

- Jan Olszewski twierdzi, że na zbrodni wołyńskiej korzystała Rosja i że trzeba zbadać wątek odpowiedzialności sowieckiej za tę zbrodnię.

- Takie stwierdzenia pojawiają się po ukraińskiej stronie. Oczywiście w interesie Związku Sowieckiego był konflikt polsko-ukraiński, bo ułatwiał pacyfikację obu narodów. Jednak uważam, że przy tej skali zbrodni nie wystarcza to, że ktoś intrygował. Był tam faktycznie nagromadzony ładunek nienawiści, który ktoś zdetonował. Prowokacje się zdarzają, jednak twierdzenie, że wszystko było nimi spowodowane, byłoby uciekaniem od rzeczywistości. Praźródłem zbrodni było przekonanie kierownictwa UPA, że należy dokonać czystki ludności polskiej na Ukrainie. Okrucieństwo, słynne przecinanie piłą, wbijanie na sztachety były robione z premedytacją w dwóch celach.

- Jakich?

- Po pierwsze, chodziło o to, by wywołać taką panikę, żeby ocalali Polacy stamtąd po prostu uciekli. Po drugie, były tu elementy maskujące - UPA chciała robić wrażenie, że zbrodni dokonuje jakieś zdegenerowane chłopstwo, bo przecież regularne wojsko by tego nie robiło.

- Premier Jan Olszewski przekonuje też, że kult UPA na Ukrainie jest wymierzony w Rosję, że Ukraińcy czczą walkę z Sowietami, że nie ma to charakteru antypolskiego, a wmieszanie wątku ukraińskiego do polskiej ustawy o IPN jest działaniem na pograniczu dywersji i obsesji?

- Tu jest kilka wątków. Całkowicie zgadzam się z premierem Olszewskim, że ustawa o IPN jest bublem prawnym. Zgadzam się generalnie z tym, że kult Bandery i UPA ma dziś na Ukrainie głównie antysowiecki charakter, wynika to z prostego faktu - Ukraina toczy dziś wojnę z Rosją. Jednak w niektórych regionach, na zachodzie Ukrainy, w rejonie na przykład Lwowa, ten element antypolski też jest wyraźnie zauważalny.

- Jan Olszewski mówi też, że upadek Ukrainy sprawi, że nasza niepodległość i byt staną się bezpośrednio zagrożone.

- Nie podzielam kategorycznej tezy, że bez wolnej Ukrainy nie będzie niepodległej Polski. Natomiast niewątpliwie w interesie Polski jest niepodległa i niezależna od Rosji Ukraina.

Zobacz: Olszewski: Bandera nie odpowiada za Wołyń