Wielka awantura wybuchła w Internecie, po tym jak okazało się, że przypadkowy rozmówca Beaty Szydło, wcale nie jest przypadkowy. Wyśledzono, że mężczyzna, który zadawał jej pytania, to aktor Bartłomiej Morawski. Widzowie mogą go kojarzyć z reklamą, która niedawno była emitowana w telewizji. To spot promujący PKP i podróże pociągiem. Rozmówca Szydło, to nie tylko aktor, ale też działacz Prawa i Sprawiedliwości, który w 2011 roku startował z listy tej partii w wyborach parlamentarnych. Mężczyzna pytał o budowę dróg i autostrad niczym prawdziwy kierowca zainteresowany sprawą. Pojawieniem się Morawskiego na spotkaniu z wiceprezes PiS zainteresowało dziennikarkę Dominikę Długosz, która podzieliła się swoimi spostrzeniami na Twitterze.
Od razu pojawiły się komentarze, a ich autorzy zastanawiali się, rozmówcy Szydło ktoś pisał kwestie, o które miał zapytać. Inni wprost stwierdzali, że kandydatka partii Jarosława Kaczyńskiego boi się rozmawiać ze zwykłymi obywatelami, dlatego sztab PiS zatrudnia aktorów. Pojawiły się też głosy, że mężczyzna nic złego nie zrobił, bo to, że jest aktorem nie oznacz, że nie może chodzić na spotkania wyborcze.
Zobacz: Namalowali portret dla Ewy Kopacz. Ustawka?!
@DidiDlugosz @pisorgpl @MMastalerek może wywiązywał się ze zobowiązania umowy śmieciowej ze sztabem PiS. Ciekawe kto pisał mu kwestię?
— eReS (@motostork) lipiec 26, 2015
@DidiDlugosz pewnie uczestniczył w spotkaniu z Beatą szydło. aktorzy też mają prawa wyborcze. @hankbukow @pisorgpl @MMastalerek @BeataSzydlo
— J (@streptocephalus) lipiec 26, 2015