Według byłego ministra zdrowia Bąkiewicz służy PiS do tego "żeby zupełnie przemodelować debatę publiczną". - Żeby zamiast debaty dominowały emocje i przemoc - mówi polityk.
Kamila Biedrzycka: PiS nie odpuszcza i przekonuje, że działania instytucji unijnych wobec Polski i groźba zastosowania mechanizmu warunkowości są bezprawne i polityczne. Porozumienia nie będzie?
Bartosz Arłukowicz: Jeśli taka decyzja zapadnie, to tylko dlatego, że w Polsce łamane jest prawo. Instytucje Unii Europejskiej to wiedzą i widzą. Widzą to także państwa członkowskie.
- Ale co dalej, skoro – według PiS – to nie rząd łamie prawo, ale właśnie instytucje unijne?
- Jak na razie zostaliśmy sami z Węgrami w kącie Unii. Inne państwa już wydają pieniądze z Planów Odbudowy, a u nas się wojuje właściwie ze wszystkimi wokół. Nie szukamy partnerów, ale konfliktów i to się skończy tym, że tych pieniędzy dla Polski prawdopodobnie nie będzie. W dodatku będziemy osamotnieni na polu polityki zagranicznej. A w kontekście tego, co się dzieje na wschodniej granicy, jest to bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa państwa, czyli nas wszystkich.
- Pan mówi „pieniędzy nie będzie”, a prezes NBP, że „sobie bez nich poradzimy”.
- Arogancja tych ludzi poraża. Pan Glapiński mówił, że jesteśmy w największym rozwoju gospodarczym od czasu rozbiorów. Nie wiem kiedy pan prezes był ostatnio na stacji paliw… Zapraszam prezesa Glapińskiego na stację paliw, do sklepu spożywczego, do hurtowni budowlanych, żeby zobaczył jaki cud gospodarczy panowie wywindowali. Ceny galopują w takim tempie, że ani inwestorzy, ani wykonawcy, nie są w stanie zaplanować żadnego budżetu i finansowania.
- Rząd tłumaczy, że podwyżka cen paliw jest związana z ceną baryłki ropy na światowych rynkach, a wyższe rachunki za prąd czy gaz to wina unijnej polityki.
- Wszyscy wokół są winni. Niemcy, Czechy, Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Izrael. Jest jedno niewiniątko – to Jarosław Kaczyński i jego koledzy. To jest ekipa, która doprowadziła dzisiaj Polskę do stanu najwyższej od wielu lat inflacji. Do stanu, w którym w czasie pandemii lekarze koczują w namiotach przed Kancelarią Premiera, a zakażeń przybywa. To jest ekipa, która doprowadziła do tego, że de facto nie mamy dziś żadnych partnerów i postawiła nas oko w oko z Putinem. Sam na sam.
- Włodzimierz Cimoszewicz nazwał ostatnio prezesa Kaczyńskiego „liliputinem”.
- Nie przesadził. Ja dość srogo traktuję wszelkiego rodzaju symetryzm, bo rzeczy trzeba nazywać po imieniu. W ostatnią niedzielę w Warszawie był protest dziesiątek tysięcy ludzi, a za ich plecami ryczeli nacjonaliści i zagłuszali powstańców warszawskich oraz polski hymn. Ci ludzie są dziś finansowani ze środków publicznych. Nie ma pieniędzy dla lekarzy, pielęgniarek, ratowników, diagnostów, ale są pieniądze dla Bąkiewicza. Tymczasem ludzie przyszli manifestować w obawie o przyszłość swoich dzieci.
- Do organizacji założonej przez Bąkiewicza mają podobno trafić kolejne pieniądze z Funduszu Patriotycznego. Tym razem to 4 mln zł na zakup siedziby dla Centrum Niepodległości.
- Trzeba nazwać rzeczy wprost i po imieniu. Bąkiewicz nie wziął się sam z siebie. To jest dziecko i twór polityczny Jarosława Kaczyńskiego służący do tego, żeby zupełnie przemodelować debatę publiczną. Żeby zamiast debaty dominowały emocje i przemoc. To są twarde fakty. Ojcem tego zjawiska, którego efektem jest Bąkiewicz, ojcem politycznym, jest Jarosław Kaczyński (…) w niedzielę byłem bardzo blisko pani Wandy Traczyk-Stawskiej. Widziałem jej emocje, bezsilność i napływające do oczu łzy. Jeśli my, ludzie w sile wieku, nie ochronimy pamięci tych kobiet, które przelewały krew, jeśli będziemy patrzeć na to wszystko z obojętnością, używać jakiegokolwiek symetryzmu dla usprawiedliwiania zachowań Bąkiewicza i jego kumpli, to będziemy odpowiedzialni za to, co się w Polsce wydarzy. My, nie oni.
- Niedzielna manifestacja to był sukces Donalda Tuska? Dowód na brak porozumienia na opozycji? A może dowód na siłę tych, którzy nie wyobrażają sobie życia poza Unią?
- W ponad 120 miejscowościach w Polsce na ulicę wyszły setki tysięcy ludzi, którzy powiedzieli „mamy dość”. Dość kłamstwa, kradzieży, manipulowania i przemocy. Mówili, że trzeba to szaleństwo w Polsce zatrzymać. I tak, musimy to zrobić. Musimy zatrzymać to szaleństwo.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka