Super Express: Według ministra Zbigniewa Ziobry jest pan, i pana koledzy, przedstawicielem „koalicji zdrady”.
Bartosz Arłukowicz: Oczywiście… zdrady, opuszczenia Polski, jedzenia robaków, niemieckich agentów. Ja mogę jeszcze rozwinąć co oni o nas mówili przez ostatnie lata, ale powiem poważnie: ci panowie nie rozumieją co się w Polsce stało. W Polsce poszło do wyborów ponad 74 proc. obywateli, którzy podjęli decyzję kto w Polsce ma rządzić. Z czego większość zdecydowała, że mówi PiS-owi „dość”. I tak się stało, a oni po prostu nie mogą tego zrozumieć.
- Nie mogą, nie chcą, wypierają czy jednak mają nadzieję, że jeszcze jakimś sposobem uda im się namówić 37 osób aby to z nimi tworzyć większość parlamentarną?
- Mogą nas podsłuchiwać, mogą śledzić, mogą inwigilować i szantażować, ale nic takiego im się nie uda. Jeśli to robią, a to o czym mówi Paweł Wojtunik wydaje mi się być nie do końca nieprawdopodobne, to do każdego z polityków opozycji zwracam się z prośbą, że jeśli ktokolwiek z państwa jest szantażowany lub poddawany próbie przekupstwa, to bądźcie odważni. Wspierajmy się wzajemnie i trwajmy w tym co osiągnęliśmy 15 października.
- A ma pan wątpliwości co do lojalności niektórych partnerów z opozycji?
- Mam do nich pełne zaufanie, dlatego że to była najcięższa kampania wyborcza, będę mówił w swoim imieniu, ze wszystkich kampanii, które do tej pory prowadziłem. Ona oczywiście jest zwycięska, jest rekordowy wynik w moim okręgu, ale to była najcięższa kampania.
- Z jakiego powodu?
- Bo opierała się na nieprawdzie, na nierównym finansowaniu, na propagandzie, służbach specjalnych, które cały czas stały za naszymi plecami. To był bardzo trudny bój i tym bardziej cieszę się, że jest on wygrany. I nie mam wątpliwości co do twardości charakterów moich koleżanek i kolegów z opozycji.
- A co do tego co zrobi prezydent Andrzej Duda i komu w pierwszym kroku konstytucyjnym powierzy misję tworzenia rządu? Sądzi pan, że konsultacje z komitetami wpłyną na jego decyzję czy były tylko politycznym teatrem?
- Nie chcę negować prezydenta z zasady i robić jakiejś partyjnej demagogii. Oczywiście chciałbym żeby się zachował jak prezydent obywateli a nie funkcjonariusz partyjny PiS-u, ale czy mam nadzieję? Może małą mam… ale jestem realistą, doświadczonym politykiem, więc zakładam, że prezydent będzie przedłużał i kluczył. Ale chciałbym żeby wszystko co ma zrobić zrobił szybko, bo nie ma czasu. Pieniądze europejskie czekają, ludzie czekają na zmiany, trzeba reformować kraj i naprawić całe zło, które się wydarzyło w ostatnich latach.
- Podczas spotkania z Donaldem Tuskiem w Pałacu Prezydenckim padły jakiekolwiek deklaracje ze strony Andrzeja Dudy?
- Te spotkania miały taki trochę kurtuazyjny charakter, bo prezydent przecież doskonale wie kto wygrał a kto przegrał wybory, kto ma większość, a kto jej nie posiada. W mojej ocenie jest więc merytorycznie gotowy do podjęcia decyzji, ale jest pod bardzo dużym naciskiem politycznym i musi podjąć wewnętrzną decyzję czy ma odwagę zdecydować tak, jak w większości oczekują obywatele. Czy ją podejmie? Nie mam pojęcia. (…) Andrzej Duda ma chyba problem z podjęciem decyzji jakim prezydentem chce być – czy chce pozostać wiernym partii PiS, czy być prezydentem wszystkich Polaków. Nie znam go dobrze, rozmawialiśmy dosłownie kilka razy, ale radziłbym mu, jesteśmy politykami w podobnym wieku, że przychodzi taki moment, w którym trzeba zdecydować kim chce się być. Jeśli więc chce być prezydentem obywateli, to powinien podjąć decyzję taką, jaką podjęli Polacy. A oni zdecydowali, że to obóz opozycji ma przejąć władzę w Polsce.
- Donald Tusk jest z wizytą w Brukseli. Rozmawiał o odblikowaniu środków z KPO m.in. z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Czy nie będąc jeszcze premierem jest w stanie cokolwiek załatwić?
- Przede wszystkim jest w stanie zapewnić europejskich polityków o tym, że Polska zawraca z kursu antyunijnego, wraca do serca Europy i że stajemy się takim samym partnerem jakim byliśmy 8 lat temu. Oni na Polskę czekają. (…) Rozmawiała Kamila Biedrzycka