Jan Krzysztof Ardanowski dał się poznać jako twardy polityk. Były minister rolnictwa, gdy trzeba mówić o rzeczach ważnych nie kryje mocnego zdania. Tym razem było podobnie. Ardanowski wybrał się na leśną przechadzkę. Po świątecznych ucztach poseł PiS chciał zażyć trochę ruchu. Trafiając do lasu nie spodziewał się zastanych tam wówczas widoków. Podczas przemierzania leśnego szlaku Ardanowski trafił na porozrzucane śmieci. Były minister nie omieszkał zrugać osób, które sprawiły, iż w lesie znalazły się m.in. butelki po piwie i...muszla klozetowa. Relację zamieścił na Facebooku.
Ardanowski przerażony Pegasusem: "Chcę wiedzieć, kto naprawdę rządzi"
"Poświąteczny, krótki spacer po lesie (Leśnictwo Kępa, Nadleśnictwo Golub-Dobrzyń). Wór zebranych śmieci przy drodze na długości około dwóch kilometrów. Butelki po piwie i wodzie mineralnej, bo zapewne na spacerze ktoś miał pragnienie, paczka po papierosach, bo przecież na łonie natury papierosek „smakuje” lepiej, ktoś przywiózł na spacer po lesie kanapki z Mac’a i, a jakże, popił je zdrowym jogurtem, bo wypada być ekologicznym itd. Cóż powiedzieć… Wszystko, co powiem, może, niestety, być „głosem wołającego na puszczy” - napisał wyraźnie poirytowany polityk.