Zacznijmy od końca. Abp. Wiktor Skworc (73 l.), rodowity Ślązak, stoi na czele archidiecezji od roku 2011, kiedy na tę posługę mianował go papież Benedykt XVI. Wcześniej (od 1997 r.) zawiadywał diecezją tarnowską. I tam miał kryć pedofilskie wyczyny niektórych z księży, o czym od dawna, wszem i wobec, mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który oprócz tego, równie głośno i powszechnie, stwierdza, że w latach 80. obecny metropolita katowicki był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Jest to uwidocznione w życiorysie hierarchy umieszczonym w Wikipedii: „W 1979 został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie „Dąbrowski”. Miało to miejsce po zatrzymaniu go przez patrol Milicji Obywatelskiej, który odkrył że w bagażniku przewoził tzw. żywność delikatesową z Baltony w ilości większej niż na potrzeby jednej osoby. W czasie przesłuchania został poinformowany, że może być oskarżony o spekulację. Współpraca formalnie została rozwiązana w listopadzie 1989 r.” A teraz ad rem.
Już w grudniu 2020 r. ab. Skworc wystąpił do papieża o wyznaczenie arcybiskupa koadiutora. Funkcja biskupa koadiutora opisana jest w Kodeksie Prawa Kanonicznego w kanonach 403-411. Nie jest ona niczym nowym w Kościele. Jak czytamy w kanonie 403 § 3 „Jeśli Stolicy Świętej wyda się to bardziej wskazane, może z urzędu ustanowić biskupa koadiutora, wyposażonego w specjalne uprawnienia. Biskup koadiutor ma prawo następstwa” - podajemy z najlepszym źródłem w tej materii, czyli KAI (Katolicką Agencją Informacyjną). Takiego biskupa papież wyznacza po to, by pomagał biskupowi diecezjalnemu, czyli w tym przypadku metropolicie katowickiemu. Ma takie same uprawnienia, jak biskup pomocniczy, ale jedno go różni od takiego hierarchy. Koadiutor ma prawo do sukcesji. A to oznacza, że gdy jego „szef” umrze, ustąpi z urzędu, albo przejdzie na emeryturę, to go zastępuje. Oczywiście papież może skierować do tej posługi i na tę funkcję innego duchownego, ale w historii kościoła katolickiego były już takie przypadki, że koadiutor stawał na czele diecezji.
Bp Adrian Galbas SAC ma 53 lata. Jest doktorem teologii duchowości. Studiował też dziennikarstwo. W czasie dotychczasowej posługi pełnił m.in. funkcję prefekta alumnów w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Pallotynów w Ołtarzewie. W latach 2011-2019 był prowincjałem Prowincji Zwiastowania Pańskiego w Poznaniu. 12 grudnia 2019 r. został mianowany biskupem pomocniczym diecezji ełckiej. Święcenia biskupie przyjął 20 stycznia 2020 roku. W Konferencji Episkopatu Polski pełni m.in. funkcję przewodniczącego Komisji ds. Apostolstwa Świeckich, jest także koordynatorem w Kościele w Polsce trwającego synodu o synodalności. Jego zawołaniem biskupim są słowa „Pax Christi” (Pokój Chrystusa) – podała KAI. Wspomniany ks. Isakowicz-Zaleski tę nominację skwitował na swoim blogu telegraficznym skrótem: „To oznacza też, że abp Skworc, b. agent SB, nie poniesie żadnych konsekwencji za tuszowanie pedofilii w Diecezji tarnowskiej. Będzie rządzić Archidiecezją Katowicką do emerytury. No cóż, widocznie dla papieża Franciszka od oczyszczenia Kościoła i naprawy krzywd ważniejsi są migranci i ekologia”.