"Super Express": - Prokurator Artymiak przyznał, że niektóre urządzenia wykazały obecność TNT na próbkach ze Smoleńska. Odebrał to pan jako potwierdzenie tekstu Cezarego Gmyza? Wykazały trotyl, jak mówi prokurator Artymiak, czy nie wykazały, jak mówił prokurator Szeląg w dniu waszej publikacji?
Andrzej Talaga: - Nie mam zielonego pojęcia.
- Po pierwszej konferencji prokuratury trwała burza, która doprowadziła do zmian w waszej redakcji. Dziś prokurator mówi, że urządzenia wykazały obecność TNT.
- O to, czy te urządzenia wykazały trotyl, czy nie, trzeba pytać prokuraturę, a nie mnie.
- Prokurator Artymiak stwierdził, że urządzenia wykazały obecność TNT. Czy w takim razie tekst Cezarego Gmyza, za który został wyrzucony, by się nie bronił?
- Niech pan zadzwoni za sześć miesięcy, bo tyle zająć ma prokuraturze potwierdzenie, czy był trotyl, czy nie.
- Gdyby za sześć miesięcy potwierdziło się, że wykazano obecność TNT, to należałoby przywrócić Cezarego Gmyza do pracy? Przeprosić?
- Decyzję o zmianach personalnych podjął zarząd, jako wyraz woli rady nadzorczej. I tam należy kierować to pytanie. Redakcja była przedmiotem śledztwa, a nie podmiotem.
- Nie wygląda to trochę tak, jakby prokuratura dokonała zmian w składzie redakcji "Rzeczpospolitej"?
- Nie komentuję decyzji zarządu.
Andrzej Talaga
P.o. red. naczelnego "Rzeczpospolitej"