"Super Express": - Jeden z najbliższych współpracowników zmarłego szefa Samoobrony, Janusz Maksymiuk, zapowiada start tej partii w tegorocznych wyborach. Patronowałby jej Andrzej Lepper...
Andrzej Stankiewicz: - Sam Lepper przerejestrował niedawno swoje ugrupowanie, nazywając je Samoobrona Andrzeja Leppera. Wcześniej modyfikował nazwę partii kilkukrotnie, ale bezowocnie. To zresztą nie jest najważ-niejsze. Samoobrona nie potrzebuje nowej nazwy, ale lidera. Jak rozumiem poseł Maksymiuk chciałby nim zostać.
- Jakie szanse daje pan "nowej" Samoobronie pod przewodnictwem Maksymiuka?
- Żadne. Bez Andrzeja Leppera nic pod szyldem Samoobrony nie zaistnieje na polskiej scenie politycznej. Trzeba pamiętać, że ludzie głosowali na niego, a nie na partię.
- Samoobrona ostatecznie straciła elektorat po śmierci Leppera?
- W 2007 roku jego ugrupowanie zebrało zaledwie ok. 1,5 proc. głosów, a w zeszłorocznych wyborach prezydenckich on sam zanotował niewiele lepszy wynik. Czas Andrzeja Leppera w polityce już dawno minął.
- Gdzie w takim razie podziali się wyborcy Samoobrony?
- Ogromna część z nich skierowała swoje sympatie w stronę PiS, niektórzy oddadzą głos na SLD, tylko nieliczni na PSL. Ci z nich, którzy popierają PiS, charakteryzują się wysoką mobilizacją, czyli znacznie podwyższają frekwencję wyborczą. W tej grupie nie znajdziemy wyborów niezdecydowanych.
- Skoro elektorat Samoobrony uległ rozproszeniu, dlaczego jej działacze podejmują inicjatywę reaktywacji?
- Dlatego, że nie mają innej możliwości zaistnienia w polityce. Współpracownicy Andrzeja Leppera wykorzystują jego śmierć, aby przypomnieć się opinii publicznej.
- Ale w jakim celu, skoro pana zdaniem nie mają żadnych szans. "Super Express" ustalił, że na koncie wyborczym Samoobrona ma w tej chwili minus 59 złotych?
- No właśnie. To tylko potwierdza tezę, że obecne działania Samoobrony są zupełnie nietrafione i bezskuteczne. Ci politycy powinni zrozumieć, że jedyne, co mogą ugrać, to pokazać się na chwilę w mediach. Nawet zarejestrowanie komitetu wyborczego, którego dokonali, nie pomoże im na nowo podjąć gry politycznej.
- A może lekarstwem dla tych starych działaczy jest poszukanie nowego, energicznego lidera, który nie nosiłby garniturów za kilka tysięcy złotych i nie chodził na solarium?
- W tej chwili pozostało za mało czasu, żeby wypromować takich ludzi. A Janusz Maksymiuk z pewnością nie jest politykiem, za którym podążą tłumy.
- Załóżmy jednak, że za cztery lata Samoobrona zdoła zdobyć poparcie jakichś niespełnionych politycznie biznesmenów i otoczy się specjalistami od PR. Czy wtedy próby budowy jej nowego wizerunku mają szanse powodzenia?
- Wtedy na pewno nikt nie będzie już pamiętał o Andrzeju Lepperze. Przez tak długi czas polska scena polityczna może się zupełnie zmienić. Jeśli PO wygra najbliższe wybory, nie wiadomo, jak długo będzie rządzić, czy będzie to pełna kadencja. Do rozłamu może dojść także w PiS-ie.
- Kto może rozbić PiS?
- Zbigniew Ziobro i jego grupa.
- A jak się to ma do Samoobrony?
- Przypuszczam, że rozłamowcy ci mogliby przechwycić stary elektorat Andrzeja Leppera i wypromować się na hasłach populistycznych. Na pewno spróbują pozyskać wyborców Samoobrony, którzy w 2007 r. zagłosowali na PiS.
- Sympatie wyborców Samoobrony to jedno, a jej działaczy drugie. Już teraz niektórzy rozmawiają z PiS, np. Krzysztof Filipek.
- Nie sądzę, żeby działacze Samoobrony byli mile widziani w PiS, niezależnie, czy ta partia podzieli się, czy też nie. Ta gra nie toczy się przecież o pozyskiwanie twarzy Samoobrony, ale o wyborców. PiS musi teraz poradzić sobie z oczekiwaniami bardziej radykalnego elektoratu i zmodyfikować swój program o jego postulaty. Ale z drugiej strony nie jest mu to na rękę, gdyż traci w ten sposób poparcie w centrum.
- Politycy Samoobrony mogliby jednak zarzucić PiS, że robi to wyłącznie dla zwiększenia poparcia...
- Być może pojawią się takie głosy. Jednakże od czterech lat PiS nie było u władzy, więc dawny elektorat Samoobrony nie może zweryfikować jego postulatów. Tylko Prawo i Sprawiedliwość może dla tych ludzi coś ugrać.
- Czy na polskiej scenie politycznej jest w ogóle zapotrzebowanie na populistyczną partię w rodzaju Samoobrony?
- Może pojawić się ugrupowanie prawicowo-narodowe, sytuujące się gdzieś pomiędzy PiS-em a Ligą Polskich Rodzin. Teraz jednak za wcześnie na takie spekulacje.
Andrzej Stankiewicz
Publicysta "Newsweeka"