Andrzej Morozowski: Wszyscy chcą już dymisji Grabarczyka

2011-08-18 14:15

Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk powinien odejść z rządu - twierdzi publicysta telewizji TVN, Andrzej Morozowski.- Nie za ten strajk bym go winił, tylko za całokształt. Za niewybudowane drogi i autostrady, za zimowy kryzys na kolei, za wadliwą infrastrukturę kolejową itd. Ale odpowiedzialnych należy też szukać w przeszłości.

"SE": - W związku ze strajkiem na kolei PiS żąda odwołania ministra Grabarczyka. Słusznie?

Andrzej Morozowski: - Słusznie, ale nieefektywnie. Możemy też wołać o ładną pogodę, ale co z tego, skoro nie ma środków, żeby się przeciwstawić wichurom. Myślę, że wszyscy chcą już odwołania Grabarczyka. PiS jako opozycja może tylko odprawić taniec szamański, żeby ten deszcz oddalić. Nic więcej.

- W czym zawinił Grabarczyk w tej konkretnej sytuacji?

- Nie za ten strajk bym go winił, tylko za całokształt. Za niewybudowane drogi i autostrady, za zimowy kryzys na kolei, za wadliwą infrastrukturę kolejową itd. Ale odpowiedzialnych należy też szukać w przeszłości. Sam pomysł, by podzielić tego molocha, jakim jest PKP, na ileś tam konkurujących ze sobą spółek, był całkiem niezły. Tylko że później część tych spółek oddano wojewodom i dzisiaj mamy to, co mamy. Koleją musi rządzić rynek, a nie wojewodowie.

- Czyli Grabarczyk musi odejść. Myśli pan, że odejdzie?

- Przed wyborami na pewno nie. Platforma dopiero co zaczęła wdrażać program "Polska w budowie", umiejętnie budując atmosferę oczekiwania na spektakularne rezultaty w nieodległej perspektywie. Bardzo sprytny wybieg, takie alibi. Bo cokolwiek złego by się teraz działo, PO zaraz uspokoi, że jeszcze chwila i wszystko będzie w porządku, bo się przecież buduje.

- Inna sprawa, że premier nie chce się pozbyć Grabarczyka, bo się boi jego silnej pozycji.

- Oczywiście. Odejście niesławnego ministra mogłoby się zakończyć jakimś buntem w partii. Grupa Grabarczyka mogłaby się poczuć zagrożona. Jak by to wyglądało, gdyby tuż przed wyborami w partii rządzącej zaczęły się przepychanki?

- Wyglądałoby tak jak w SLD.

- Dokładnie. Sojuszem wstrząsają różnego rodzaju odśrodkowe ruchy tektoniczne. Na listach panuje chaos, ucieka z nich Oleksy, politycy mają sprzeczne interesy. To się na tej partii odbije. Dla PO dymisja Grabarczyka też oznaczałaby śmierć w notowaniach przedwyborczych. Zresztą kto by chciał wziąć na barki tak zabagniony resort i wszystkie ciężary z nim związane? Nikt nie chce być chłopcem do bicia.

- W MON też jest bałagan, a jednak Bogdan Klich odszedł i znalazł się chętny na jego miejsce bez doświadczenia w resorcie.

- Tylko że odejście Klicha Platformie bardzo służy. Ludzie patrzą i zachwalają rząd, mówiąc: "Była komisja, był raport, jest dymisja. No, no, ten rząd stosuje prawdziwie europejskie standardy". Na odejściu Klicha PO zyskała też broń, którą może odpierać tzw. ataki smoleńskie. Nie wiem, co by zyskała na odejściu Grabarczyka.

- Sytuacja na kolei odbierze głosy Platformie?

- Mam wrażenie, że Platforma jest nieprzemakalna. Nie ma sytuacji, która mogłaby jej zaszkodzić.

- Choć według ostatniego sondażu OBOP aż 28 proc. ankietowanych nie wie, na kogo zagłosować.

- Tak, i te 28 proc. to ludzie, którzy chcą iść na wybory. OBOP z góry wykluczył tych niegłosujących. To może być bardzo zła wiadomość dla rządzących. Dlaczego? Bo dziś przyznawanie się do głosowania na PO jest takim odruchem. Tak jak mąż mówi żonie, że ją kocha - to odruch, trudno powiedzieć coś innego. Więc jeśli tak duża grupa stwierdza, że jest niezdecydowana. to znaczy, że się odwróciła od Platformy.