Andrzej Morozowski: Przed wyborami Grabarczyk nie wyleci

2011-07-04 18:00

Wyciek badań PO w sprawie popularności ministrów komentują publicyści. Andrzej Morozowski z TVN 24 twierdzi, że minister Cezary Grabarczyk nie wyleci z PO przed wyborami.

"Super Express": - Wewnętrzny sondaż w Platformie pokazuje, że najbardziej niepopularnym politykiem PO jest minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Wpłynie to w jakikolwiek sposób na jego dalszy los?

Andrzej Morozowski: - Chyba mu to specjalnie nie zaszkodzi. Ten człowiek już od dawna nie powinien być na tym stanowisku, a jednak jakimś cudem wciąż się mocno trzyma. Kto wie, może ma jakiś specjalny układ z premierem? W końcu stoi za nim większość regionalnych baronów. Jego przypadek pokazuje, jak wirtualne życie partii nie przekłada się na to rzeczywiste. I jak niebezpieczne może to dla niej być. Grabarczyk potrafi tak lawirować, że jego pozycja jest stabilna i niezagrożona, a zarazem najbardziej ze wszystkich ministrów szkodzi PO.

Przeczytaj koniecznie: Donald Tusk chce WYWALIĆ Grabarczyka

- Grabarczyka uważa się za postać numer trzy w partii, mającą wpływ na listy wyborcze. Czy premier jest w ogóle w stanie się go pozbyć?

- Można domniemywać, że taki przeciek sondażu na zewnątrz jest kontrolowany. I zgodnie z zamiarem zleceniodawcy pozycja Grabarczyka wśród tych baronów niewątpliwie spadnie. No bo jeśli nie lubi go premier, nie lubią wyborcy, to może lepiej się wobec niego zdystansować? To może być - reżyserowany przez samego premiera - początek końca Grabarczyka. Jednak przed wyborami na pewno "nie wyleci". Inaczej premier naraziłby się na zarzut, że robi to tylko pod kampanię. Przyznałby też rację opozycji, która od miesięcy domaga się głowy Grabarczyka. No i przede wszystkim mogłoby to oznaczać jakieś buntownicze ruchy wewnątrz partii. A to przed wyborami na pewno nie jest pożądane.

- Ale nie usunąć go też niedobrze...

- No właśnie. Każde z tych posunięć jest niedobre. To trochę tak jak z raportem komisji Millera. Tak długo zwlekano z jego upublicznieniem, że teraz, gdy mamy go wreszcie zobaczyć, PO musi się zmierzyć z krytyką akurat w czasie kampanii. Z kolei dalsze zwlekanie z upublicznieniem jest jeszcze gorszym wyjściem. Mam takie nieodparte wrażenie, że Platforma jest po prostu nieprzygotowana do tych wyborów. Wysokie poparcie i brak konkurencji na scenie powodują, że jest tak uśpiona, iż nie jest w stanie reagować na czas i zatroszczyć się o raport czy los nieudolnych ministrów z odpowiednim wyprzedzeniem.

- Sondaż jest też potwierdzeniem pozycji Tuska. Nikt mu nie zagraża. Za nim w hierarchii popularności znajdują się niegroźni dla jego pozycji single polityczni, jak Rostowski, Boni czy Kwiatkowski. Czym sobie zaskarbili sympatię Polaków?

- Dziwi zwłaszcza pozycja Rostowskiego. W końcu to minister finansów zwykle przyjmuje najwięcej ciosów. Jego pozycja może wynikać z tego, że stoi on raczej w drugim szeregu, z tyłu. Rzadko się udziela w mediach i nie mamy możliwości, żeby go lepiej poznać. A wiemy, że politykom bardzo służy milczenie. Gdy po 10 kwietnia 2010 Jarosław Kaczyński zniknął na pewien czas i "oddał głos" ludziom z partii, poparcie dla PiS zaraz zaczęło rosnąć. I teraz może z tego korzystać Jacek Rostowski. Ale ta sympatia może też wynikać z tego, że jest postrzegany jako ten świetnie wykształcony dżentelmen z Londynu, który jak dotąd przeprowadza nas suchą stopą przez kryzys...

Andrzej Morozowski

Publicysta TVN24