„Super Express”: – Marszałek Sejmu Marek Kuchciński latał po kraju rządowym samolotem. Opozycja odsądza od czci i wiary, partia rządząca broni, marszałek oddaje pieniądze. Jak ocenia pan tę sytuację?
Andrzej Morozowski: – Myślę, że każdy widzi, jaki jest marszałek Kuchciński. Chociaż wydawało mi się, że człowiek, który jest w polityce tyle lat, nie doprowadzi do takich sytuacji. Okazało się jednak, że jest łasy na pewne sytuacje. Widocznie marszałek należy do grona strasznie wygłodniałych. Przez całe lata nie był nigdzie wysoko. Jak dostał funkcję drugiego człowieka w państwie, to wykorzystał swoją pozycję.
– Jednak po całej sprawie marszałek Kuchciński przeprosił, oddał pieniądze, stanął przed opinią publiczną...
– Moim zdaniem Prawo i Sprawiedliwość, mając państwową telewizję, robi bardzo ciekawy zabieg. Wypowiedź marszałka z konferencji prasowej była po to, aby publiczna telewizja mogła ją wykorzystać do ostrzału medialnego. Po owym ostrzale zrobią badania i ocenią, czy konferencja pomogła. Kłamstwo wylewało się na konferencji drzwiami i oknami. Mówiono, że nie było lotów z rodziną, a były. Marszałek użył sformułowania, że „okazało się, że leciała moja żona”. Jak to? Nagle się okazało? Kto to okazał? Przecież to kpina.
– Opozycja żąda dymisji marszałka Marka Kuchcińskiego. PiS podnosi, że inni też latali. I mówi o podwójnych standardach opozycji. Czy sprawa lotów Kuchcińskiego może zaszkodzić partii rządzącej i ma jakiekolwiek znaczenie dla elektoratu Prawa i Sprawiedliwości?
– Nie wiem. Ale jestem przekonany, że nikt nie lubi być oszukiwany.
– Dwa lata temu, gdy wyszła sprawa nagród dla urzędników rządu Beaty Szydło, zrobił się medialny szum. Prezes Jarosław Kaczyński nakazał oddanie tych środków na Caritas. Jak poinformował Caritas, tylko 12 ministrów wpłaciło pieniądze.
– To jest właśnie przykład genialnego ostrzału medialnego. Mówiono, że ministrowie zwrócą nagrody. Widzowie pisowskiej telewizji, odbiorcy pisowskich mediów byli przekonani, że ministrowie zwrócili nagrody. Jak się jednak okazuje, było zupełnie inaczej. Jednak tu dokładnie widzimy, że serwując propagandę, która jest jednostronna,
przekaz propagandowy jest inny niż w sytuacji, gdy są normalne media. W zdrowym systemie medialnym mielibyśmy pokazane dwie strony medalu. Nie tylko jedną. Byłyby argumenty obu stron. Tego nie zrobiono. Ostrzał medialny PiS jest jednostronny. I jak widać, skuteczny.