"Super Express": - Co pan sądzi na temat tez stawianych przez "Wprost" na podstawie nowych nagrań z podsłuchów?
Andrzej Morozowski: - Tygodnik "Wprost" strzela sobie w stopę. Przedstawiał się jako gazeta walcząca o wolność słowa, a teraz idzie w tabloidowość do sześcianu. To chyba zemsta na adwokacie, który prowadzi sprawę przeciwko nim.
- Jednak Roman Giertych stale krąży w sferze politycznej.
- Tak, jednak brak tu czegoś, co nazywamy celem społecznym i co uzasadniałoby publikację nagrań. To czysta zemsta. Uważam to za działanie obrzydliwe. Taśmy są sprzed 3 lat, są przestarzałe, przedawnione.
- Roman Giertych przyznaje, że chciał odkupić książkę od dziennikarza. Czy upublicznienie tego faktu nie jest celem społecznym? Jedną z podstaw społeczeństwa obywatelskiego jest wiedza o elitach.
- Od dzisiaj określenia "dziennikarz" w kontekście Piotra Nisztora używam w cudzysłowie. Jeżeli ja jestem dziennikarzem, to nie chcę być w tej samej grupie zawodowej, co on. Z tego, co słyszałem, w książce było wiele niepochlebnych rzeczy o ojcu pana Kulczyka, który był wtedy chory. Z tego, co zrozumiałem, Kulczyk chciał zaoszczędzić ojcu negatywnych emocji i dlatego chciał ją kupić. Co pan powie o "dziennikarzu", który ma świetny materiał na książkę i chce sprzedać ją zainteresowanemu? To nie jest dziennikarz, to szantażysta.
Zobacz też: Afera taśmowa. Giertych: Nisztor jest elementem grupy przestępczej! Nisztor: To absurdalne
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail