"Super Express": - Robiłby pan zarzut Piotrowi Dudzie za to, że w czasie stanu wojennego powołano go do wojska, a jednostkę, w której służył, wysłano do ochrony telewizji i radia? Marszałek Borusewicz ma z tym duży problem.
Andrzej Gwiazda: - Z tego, co wiem, Bogdan Borusewicz ukrywał się w czasie stanu wojennego, ale wiele informacji, które miałem na temat ówczesnych opozycjonistów, zostało niemiło dla mnie zweryfikowanych.
- Ale akurat na Bogdanie Borusewiczu i jego postawie w tamtych czasach jeszcze pan się nie zawiódł?
- Tak jak Borusewicz, tak i wielu innych, w tym Adam Michnik, który przecież działał w KOR, doszło do swoich pozycji na plecach robotników. O to na pewno mogę mieć pretensje. Jeśli chodzi o Piotra Dudę, to sam przecież służyłem w Ludowym Wojsku Polski i w październiku 1956 roku z zadowoleniem LWP się ode mnie uwolniło.
- Podobnie traktuje pan służbę Dudy?
- Z tego, co wiem, pan Piotr Duda nigdy nie krył, że służył w wojsku. Jeśli to była normalna służba, tak jak mówi, to wyciąganie mu tego jako zarzutu jest po prostu niestosowne. Moglibyśmy mieć do niego pretensje, jeśliby to w jakiś sposób ukrywał. Jeśli udawałby, że się wojskiem PRL brzydził, a jednocześnie dosłużył się stopnia pułkownika. Natomiast Duda wobec Borusewicza może mieć swoje zarzuty.
- Jakie?
- Otóż, kiedy Borusewicz sprawował najwyższe urzędy w związku zawodowym, dopuścił do tego, że zlikwidowano prawa pracownicze, które obowiązywały jeszcze od czasów carskich.
- Czemu Borusewicz wyciąga tę kartę przeciwko Dudzie?
- Wie pan, z Borusewiczem stało się to, co z wieloma opozycjonistami - póki był biedny, trzymał z biednymi, a odkąd się dorobił, trzyma z bogatymi. Przeszedł więc na stronę pracodawców i stara się bronić ich interesów.
- Atakując Dudę?
- Piotr Duda sprawił, że Solidarność znów jest związkiem zawodowym i działa jako taki. Nie wszystkim się to podoba i szukają teraz sposobu, żeby skompromitować go jako lidera jedynej organizacji, która walczy w Polsce o prawa pracownicze.
Andrzej Gwiazda
Legenda Solidarności