>>> Drugi pogrzeb Anny Walentynowicz - ZDJĘCIA
Andrzej Gwiazda: - Nie znam procedur, ale zapewne jakieś istnieją i ktoś odpowiada za ich pilnowanie. Po katastrofie smoleńskiej słyszałem w mediach zapewnienia członków rządu, że wszystko jest pod kontrolą, pani minister Ewa Kopacz ponoć nawet wkładała do trumien różańce. A teraz - jak okazało się, że ciała zostały zamienione - dowiedzieliśmy się, że odpowiada za to nie rząd, tylko fizyczni pracownicy kostnicy. Zrzucanie winy na nich jest moralnie wątpliwe.
- Jednak do kompetencji polityka nie należy orientowanie się w czynnościach wykonywanych w kostnicy.
- Nawet jeżeli zawinili prości pracownicy kostnicy - dajmy na to nie potrafili przeczytać łacińskich liter - to nie zmienia faktu, że działali bez nadzoru i że ze strony polskiej nie było opieki nad ciałami. Mogę sobie wyobrazić, że ci Rosjanie widząc, że Polacy odnoszą się z lekceważeniem do ofiar katastrofy i nie interesują się nimi, doszli do wniosku, że oni nie mają obowiązku się przykładać. A teraz wyobraźmy sobie odwrotną sytuację: w katastrofie na terenie Polski giną obywatele Rosji, a rosyjski rząd zamiast się tym zająć, mówi, że to się u nas wydarzyło, więc to my się o to martwmy.
- To trudno sobie wyobrazić...
- Ze strony zwyczajnych Rosjan zaangażowanych w tę sprawę tak to wyglądało: Polakom na tym nie zależy, oni nam to zlecili, a sami grają w piłkę. Zapytam: skąd się wziął zakaz otwierania trumien? Dokumentu na to nie widziałem. Ale dla zwykłego człowieka dokumentem są wypowiedzi członków rządu w mediach. To rodzi wściekłość i pytania: jaki tu jest przekręt i co oni chcą ukryć?! Zakaz otwierania trumien, bo będzie wojna z Rosją, tak?
- Wróćmy więc do kwestii odpowiedzialności za zaistniałą sytuację.
- Zawiniła cała ekipa rządowa - wszyscy członkowie rządu po kolei. Zapewniano, że są obecni polscy patolodzy i prokuratorzy z Polski, ale okazało się, że ich nie było. Skandal polega nie na tym, że ciała zostały zamienione, tylko na tym, że polski rząd stworzył warunki, gdzie o taki przypadek było łatwo. I nie wiemy, ile jest jeszcze takich przypadków. Te rodziny ofiar, które publicznie dyskredytowały inne rodziny, w tej chwili milczą.
- Wczoraj na łamach "Super Expressu" biograf Anny Walentynowicz zwrócił uwagę, że działa ona nawet po swojej śmierci...
- Przytoczę zwrotkę z "Pieśni konfederatów" Juliusza Słowackiego: "Bo kto zaufał Chrystusowi Panu, i szedł na święte kraju werbowanie. Ten, de profundis, z ciemnego kurhanu. Na trąbę wstanie". Można powiedzieć, że Ania po śmierci dalej walczy o prawdę wobec tego morza kłamstw i pogardy dla ofiar.
Andrzej Gwiazda
Lider Solidarności, przyjaciel Anny Walentynowicz