- Wykorzystam odszkodowanie z pożytkiem dla Polski. Ludzi i organizacji w potrzebie jest wiele - mówił nam Andrzej Gwiazda (87 l.), współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”, zaledwie kilka godzin po ogłoszeniu przez sąd decyzji. Podkreślał, że sam fakt przyznania mu odszkodowania przez państwo to ważny sygnał dla milionów byłych członków Solidarności, którzy nigdy nie doczekali się rekompensaty za swoją opozycyjną działalność w latach 80. Andrzej Gwiazda podkreślał też, że obowiązkiem państwa, jeżeli go tylko na to stać, jest dokonanie zadośćuczynień.
Andrzej Gwiazda: Po okrągłym stole zyskali głównie zdrajcy Polski
- Po roku 89 okazało się, że w niepodległej Polsce majątki zdobyli tylko Ci, którzy wcześniej działali przeciwko własnemu krajowi - tłumaczy. Andrzej Gwiazda twierdzi z przekonaniem, że takie właśnie były wyniki okrągłego stołu i dogadywania się z komunistami. - To była bardzo niedobra lekcja dla wszystkich uczciwych. Należy unikać sytuacji, kiedy społeczeństwo może dojść do wniosku, że nie opłaca się praca dla wspólnej sprawy, dla swojego państwa, a bardziej opłaca się zdrada - podkreślał w rozmowie z nami.
"Nie przyjąłbym grosza od państwa za rządów Tuska"
Andrzej Gwiazda znany jest ze swojej bezkompromisowości. W rozmowie z "Super Expressem" mówi wprost, dlaczego wystąpił o odszkodowanie właśnie za rządów Zjednoczonej Prawicy. - To nie jest sprawa cywilna o miedzę. Tu chodzi o zasady i wartości - zaznacza. Jak przekonuje, niewiele mamy lat wolnej Polski: - Najpierw był to rok 2005, potem już wygrała "polskopaszportowa partia niemiecka", jak określił PO. - Byłoby uchybieniem żądać od tej strony politycznej, żeby wyrównała krzywdy swoich współpracowników - mówi. - To przecież Tusk zagwarantował na spotkaniu wyborczym, że jak obejmie władzę, to przywróci bezpiece poprzednie emerytury. Od takich ludzi, nawet jakby mi sąd przyznał, to nie wezmę pieniędzy z takiej ręki - przekonuje Andrzej Gwiazda.