Andrzej Duda dawno nie był w tak doborowym gronie. W szczycie zorganizowanym przez nowo wybranego prezydenta USA, biorą udział najważniejsi politycy z 40 krajów świata, m. in. Chin, Rosji, Indii, krajów Zatoki Perskiej oraz Europy. Naszemu prezydentowi musiało zatem zależeć, by wywrzeć na dobre wrażenie. Nie mogło być mowy o wpadce, dlatego prezydent przemawiał po polsku. Nie mogło być też nudno, dlatego prezydent zdecydował się na śmiałą i pożądaną w tych czasach deklarację. - W Polsce w ciągu najbliższych dwóch dekad, zbudujemy nowy, zeroemisyjny system energetyczny. Udział węgla zmniejszy się z obecnych 70 do nawet 11 proc. w 2040 r. - oznajmił prezydent przemawiający na panelu eksperckim przed Szczytem Klimatycznym. - Przed wszystkimi odpowiedzialnymi państwami stoi dziś zasadnicze wyzwanie: nie dopuścić do wzrostu temperatury na Ziemi i wdrożyć w całości Porozumienia Paryskie - dodał prezydent Polski.
Andrzej Duda na Szczycie Klimatycznym zapowiada pożegnanie z węglem
Czy jednak ludzie zatrudnieni przy wydobyciu podstawowego surowca energetycznego muszą czuć się zaniepokojeni? Prezydent starał się uspokajać. - Naszym podstawowym obowiązkiem jest stworzyć takie rozwiązania, aby w jak największym stopniu zapewnić ludziom przebranżowienie się i uzyskanie nowych kompetencji - mówił Andrzej Duda, który położył nacisk na zastosowanie formuły Just Transition (ang. Sprawiedliwe Przejście), czyli sprawiedliwej i solidarnej transformacji, która uwzględnia potrzeby człowieka i realia, w jakiej znajduje się dane państwo.
Celem panelu eksperckiego było zebranie opinii ekspertów nt. konieczności transformacji energetycznej z wyzwaniami stawianymi przez rynek pracy i politykę społeczną.