Rocznicowe, 20. posiedzenie Sejmu rozpoczęło się o 10:00 w środę 16 października. Na samym początku obrad głos zabrał Andrzej Duda. Zaczął od kwestii bezpieczeństwa, przypominając zasługi dla obronności rządu PiS oraz podziękował obecnemu ministrowi obrony narodowej Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi za podpisywanie kontraktów oraz współpracę. Potem przybrał ostrzejszy ton.
Andrzej Duda skrytykował Donalda Tuska
Prezydent zakpił z rządu, zwracając uwagę, ze cieszy, iż w końcu zaczęli się martwić bezpieczeństwem polskich granic. Odniósł się także do słów Donalda Tuska na temat azylu.
- Zapowiedź premiera ws. azylu politycznego nie posłuży uszczelnieniu granicy. Wszystko wskazuje na to, że uniemożliwi przedstawicielom białoruskiej opozycji schronienie w Polsce - stwierdził. - W myśl zapowiadanych zmian wielu ludzi szykanowanych przez reżim Łukaszenki nie będzie mogło schronić się w Polsce. Putin i Łukaszenka próbują zdestabilizować sytuację na granicy, a państwa odpowiedzią na to jest pozbawienie bezpiecznego schronienia osób, które Putin i Łukaszenka prześladują - dodał.
Prezydent uderza w rząd
Kolejnym zarzutem Andrzeja Dudy było zatrzeszczanie szans na rozwój Polski, czego przykładem miała być sprawa budowy CPK. Jak uznał, to symbol dążenia kraju do nowoczesności.
- Sprawy wielkich inwestycji ewidentnie nie stały się priorytetem obecnego rządu. Zostały zepchnięte na dalszy plan. Energia i zasoby państwa, zamiast na realizację ambitnych planów, zostały skierowane na organizowanie polowań na czarownicę, na zaspokajanie, przepraszam za wyrażenie, najniższych instynktów - grzmiał Andrzej Duda z mównicy.
Jak stwierdził prezydent, obecna władza marnuje zasoby i energię na "polowanie na czarownice" zamiast na rozwijanie ważnych projektów i pracę na rzecz dobra obywateli. W swoim orędziu poruszył także sprawę ambasadorów i sędziów.
- To rząd ponosi odpowiedzialność za to, że Polska ma obniżoną reprezentację dyplomatyczną i że polskie placówki mają przez to ograniczoną możliwość działania - ocenił.
Andrzej Duda zakpił z odliczania końca kadencji
Na koniec Andrzej Duda z uśmiechem przywołał fakt, iż niektóre osoby odliczają dni do końca jego prezydentury. Puścił nawet oczko do posłów i zapewnił, do samego końca sprawowania swoich urzędów będzie działał tylko i wyłącznie dobrem obywateli.
- Ci z państwa, którzy liczą mi czas, popełniają grzech pychy. Jeszcze nie wygrali wyborów, a już odliczają, zamiast zająć się pracą dla Polaków tu i teraz - mówił.
Po skończonym orędziu posłowie PiS nagrodzili prezydenta owacjami na stojąco, a polityk opuścił Sejm.