"Super Express": - W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Jacek Rostowski powiedział, że zapowiadana rekonstrukcja rządu powinna być głęboka i zaowocować zupełnie nową ekipą na miarę nie tylko tej kadencji, lecz także następnej. To osobista opinia pana ministra czy wyraża zdanie całej PO?
Andrzej Biernat: - Myślę, że wyraża opinię całej Platformy. To faktycznie powinna być taka zmiana, która zagwarantuje nie tylko inną jakość rządzenia przez następne dwa lata do wyborów, lecz także pokaże, że PO potrafi rządzić Polską również przez kolejną kadencję.
- Jak głęboka powinna być to zmiana? Trzy czwarte składu rządu? Całość?
- Aż tak dużo to nie, ale połowy rządu taka zmiana mogłaby dotyczyć.
- Są już nominowani do opuszczenia rządowych ław?
- Nie, o tym się na razie nie mówi. Pan premier jest pewnie na etapie prowadzenia rozmów na ten temat.
- Ta głęboka rekonstrukcja miałaby objąć także polityków PSL czy może premier ograniczy się do roszad tylko w tych ministerstwach, które podlegają Platformie?
- Do obszarów podległych PSL raczej się nie wtrącamy. Premier sugeruje ewentualną zmianę jednego z ministrów desygnowanych przez ludowców. Na razie pozostawia w tej sprawie wolną rękę Januszowi Piechocińskiemu.
- Jeśli chodzi o dymisje w rządzie, zdaniem Jacka Rostowskiego mogą one również objąć tych ministrów, którzy kierują swoimi resortami od początku rządów PO, czyli już 6 lat, i wydawałoby się, że są niewymienialni - Radosław Sikorski czy sam Rostowski. Im też premier podziękuje?
- Wszystko jest możliwe, ale czy akurat Radosław Sikorski? Tego nie wiem.
- Czytając wywiad z ministrem Rostowskim, miałem wrażenie, że nieśmiało sugeruje, że on także może odejść. Czyżby plotki o jego odejściu, którym premier wielokrotnie zaprzeczał, miały stać się rzeczywistością?
- Panie redaktorze, wszystko jest możliwe.
- Odejście Rostowskiego chyba nawet bardzo. Sam mówi, że na trzecią kadencję zostawać nie chce, a skoro ta nowa ekipa ma być na lata, to jego zabraknie?
- Praca w rządzie to nie jest zbijanie bąków, ale harówa od godz. 8 do 22.
- Nawet minister Rostowski mógł się zmęczyć?
- Wie pan, to też wielka odpowiedzialność, która ciąży na barkach każdego ministra oraz ogromny stres, który temu wszystkiemu towarzyszy. Ileż można wytrzymać? Myślę, że dotyczy to także ministra Rostowskiego, który też przecież nie jest człowiekiem z żelaza, ale ze skóry, kości i krwi.
- I dlatego to on wychodzi z inicjatywą i sygnalizuje, że z rządu może odejść?
- Nie wiem, czy wychodzi. Ktoś zrobił z nim wywiad i pytał go o to, a chłop szczerze odpowiedział.
- Oprócz spraw personalnych Jacek Rostowski powiedział, że potrzeba też nowej polityki - "większego nacisku na prawa obywatelskie, swobody gospodarcze, dynamizowanie gospodarki". Trochę to ograne rzeczy, może nawet banały.
- To nie banały. Chodzi o skoncentrowanie się na ożywieniu gospodarczym, na które wskazują wszystkie jaskółki na niebie i ziemi. Trzeba się więc zająć dynamizowaniem gospodarki, żeby zwiększyć w odpowiednim stopniu PKB. Daje to odpowiednie wpływy do budżetu, zwiększa możliwości inwestycyjne i ogranicza przyrost długu publicznego.
- I to pana zdaniem porwie wyborców i napędzi wam poparcia?
- To są obszary, w których będziemy pisali konkretne programy. W nich wyjaśnimy, co przez najbliższe dwa lata, a może nawet dłużej, robić, bo chcemy przygotować program do 2020 roku.
- Ambitne plany, w których mieszczą się hasła głoszone przez Jarosława Gowina...
- Proszę tak tego nie traktować. Na razie mówimy o obszarach, w których dopiero pojawią się konkretne propozycje. A te 6 lat, o których mówiłem, to czas, kiedy można zrealizować ambitne cele, bo małe projekty robi się w ciągu kilku, góra kilkunastu miesięcy.
- A więc już nie tylko dotychczasowa polityka ciepłej wody w kranach, ale przyszedł czas na wielkie wizje?
- Czy była ciepła, czy zimna, to inna sprawa. Chciałbym tylko, żebyśmy sobie przypomnieli, jak przez ostatnie 6 lat wiele zmieniło się w Polsce na lepsze. A teraz proszę sobie wyobrazić, jak wiele przez następne 6 lat możemy zrobić.
Andrzej biernat
Szef łódzkiej PO