Andruszkiewicz zasłynął głównie dzięki materiałom „Super Expressu”. To my ujawniliśmy, że młodzieniaszek bez prawa jazdy pobierał pieniądze z Sejmu na benzynę do auta. Pokazaliśmy też, że wozi się służbową limuzyną z narzeczoną i niewiele robi, chociaż jest wiceministrem cyfryzacji. Niezależnie od tego, załapał się na podlaską listę PiS. Jest numerem 10 w okręgu białostockim.
Miejsce na liście byłego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej i narodowca, który wszedł do Sejmu dzięki Pawłowi Kukizowi pozostawia wiele do życzenia. Trudno więc się dziwić, że Andruszkiewicz dwoi się i troi, żeby tylko przyciągnąć uwagę wyborców. W ostatni weekend polityk zaapelował do swoich „przyjaciół” o... udostępnienie płotów!
Jak zareagowali internauci? Niektórzy chwalili posła i deklarowali, że mogą wywiesić bannery. Sęk w tym, że chodziło także o mieszkańców Szczecina czy Konina. Niemniej reklamy na ich płotach na niewiele przydałyby się posłowi, bo za jego ewentualną kandydaturą będą głosować mieszkańcy Podlasia. Co ciekawe, odezwali się także ci, których Andruszkiewicz najpewniej nie chciałby już słuchać.
„Na początku pana kariery politycznej myślałem, że chce pan coś dobrego zrobić, stworzyć nową Polskę. I, że się pan nie sprzeda. Jak widać, myliłem się” - napisał jeden z użytkowników Facebooka. „Nie wstyd panu?” - dopytuje ktoś, kto pod swoim wpisem publikuje także grafikę Ruchu Narodowego, z którego wywodzi się Andruszkiewicz. „Adaś, zdradziłeś narodowców, swoich kolegów. Nie wybaczam” - podsumowała jedna z internautek.