Anatol Szoludko: Tylko głupiec, będąc ukraińskim narodowcem, zwalczałby dziś Polskę

2014-04-05 4:00

Torturowali prądem i topili, ale nie złamali - mówi Anatol Szoludko.

"Super Express": - Jesteś Ukraińcem, ale także Polakiem.

Anatol Szoludko: - Tak, jestem też Polakiem z Kresów, mam kartę Polaka. Zajmowałem się zbrodniami Sowietów na Polakach. Profesor Andrzej Kunert, szef polskiej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, odznaczył mnie za to nawet złotym medalem.

- Jak Polak z Kresów został członkiem władz ukraińskich narodowców z UNA-UNSO? To organizacja słynąca np. z ochotniczego udziału w wojnach przeciwko Rosji.

- Jestem ukraińskim patriotą. W UNA-UNSO działałem, żeby zdecydowali się wyłącznie na linię antyrosyjską. Wiadomo przecież, skąd zagraża Ukrainie niebezpieczeństwo.

- Udało się?

- Byłem wysyłany przez UNA-UNSO do Polski w celu nawiązania współpracy z polskimi politykami. By przeciwdziałać rosyjskiemu zagrożeniu. Ponadto po pomarańczowej rewolucji nastawienie narodowców wobec Polski bardzo się zmieniło. Mykoła Karpiuk, wiceszef UNA-UNSO, jest bardzo propolski. Przypominał wspólne działania AK i UPA przeciwko Sowietom.

Zobacz: Putin prowokuje Ukrainę?

- Dlaczego zatem UNA-UNSO weszła do Prawego Sektora?

- Była na Majdanie, ale to wcale nie znaczy, że cała weszła. Na przykład ja i wielu moich kolegów z tym zerwaliśmy. Karpiuk nie ufał Prawemu Sektorowi. Powszechnie uważa się, że Prawy Sektor i jego lidera Jarosza finansuje Rosja. I kiedy Karpiuk stał się zagrożeniem dla władzy Jarosza, nagle został porwany. Pojawiła się informacja, że przez rosyjską FSB.

- Dlaczego Prawy Sektor miałby być finansowany przez Rosję?

- Niemal zawsze robią takie rzeczy, które są Rosji na rękę. Jak na zamówienie. Nie wiadomo też, kim jest ten Jarosz. Skąd się wziął? Co robił wcześniej? O innych liderach narodowców wiadomo, a o nim nic. Szefowa jego partii z mojego regionu była wcześniej w Partii Regionów! Zwróć też uwagę na ich postulaty. Przecież ukraińscy narodowcy, którzy plują dziś na Polskę, opowiadają się de facto za Rosją!

- Dlaczego?

- Tylko głupiec, będąc ukraińskim patriotą, zwalczałby dziś Polskę! Przecież to ostatni kraj, który nas wspiera. Ukrainę zwalcza Rosja, Niemcy są przeciwko nam, Zachód machnął na nas ręką. Jedna Polska o nas pamięta. I w takiej sytuacji wygadywać bzdury o polskim zagrożeniu?

- Wielu je wygaduje. Tiahnybok...

- Tiahnybok to karierowicz i prowokator.

- Czyli nie zagłosujesz na niego w wyborach prezydenckich?

- Ależ skąd, uważam go za wroga! Cała ta jego Swoboda też nagle dostała pieniądze, trudno powiedzieć skąd, i niesamowicie wystrzeliła. Głosowałbym na Kliczkę, ale skoro przekazał swoje poparcie Poroszence, to poprę Poroszenkę.

- Dlaczego? To nie brzmi jak deklaracja narodowca.

- Poroszenko, tak jak Kliczko, może być kandydatem jednoczącym kraj, a Ukrainie potrzeba teraz najbardziej właśnie jedności. Nie bardzo jest inne wyjście.

- Ludziom Majdanu, jak tobie, nie przeszkadza, że to oligarcha?

- A kto tam na szczytach władzy w Kijowie nie jest oligarchą (śmiech)!? Poroszenko różni się jednak tym, że wzbogacił się z daleka od sektorów energetycznych, bankowych itd. Naprawdę to nie jest ten sam sort co Achmetow czy Kołomojec. Poroszenko to dobry dyplomata i psycholog, który jest w stanie połączyć wschód z zachodem kraju.

Przeczytaj też: NATO: Rosja gotowa do inwazji na Ukrainę!

- Były lider twojego ugrupowania Adrij Szkil, dziś przy Julii Tymoszenko, słynął z antypolskich wystąpień.

- To prawda, spalił np. polską flagę. Ale został z UNA-UNSO wyrzucony. Antypolskie wypowiedzi wyjaśniłem z nim sobie zresztą jak mężczyzna z mężczyzną, kiedy zaczął kiedyś wygadywać te bzdury. Sam na sam. Słabo wypadł.

- W sprawach polskich wypowiadał się też Jurij Szuchewycz, szef UNA-UNSO. Syn Romana Szuchewycza, współodpowiedzialnego za rzeź na Wołyniu.

- To prawda, ale nie miał na pewno antypolskich wypowiedzi w ostatnim czasie...

- Słyszałem, że mówił o przyłączeniu do Ukrainy Chełmszczyzny i Polesia...

- To było dawno. Teraz naprawdę się zmienił, odwołał dawne opinie. Prawdą jest, że jego ojciec był za przeproszeniem skur... i mordował Polaków, ale w czym on jest winien, że jego ojciec był zbrodniarzem? Wyłącznie za to, że był z rodziny dowódcy UPA, Jurij spędził w więzieniach ZSRR 43 lata! Od 15. do 35. i znów od 39. do 56. roku życia. Wyszedł dopiero w 1989 r., w więzieniach oślepł. Dziś podkreśla, że trzeba współpracować z Polską, dla Ukrainy nie ma innego wyboru. W przeciwieństwie do Prawego Sektora. Jarosz wciąż udziela antypolskich wywiadów.

- Prawemu Sektorowi zarzuca się też związki z przestępczością zorganizowaną.

- To prawda.

- Niedawną śmierć Saszki Białego, zresztą także działacza UNA-UNSO, wiązano właśnie z tym...

- Stop, stop, to bardziej skomplikowane. Nie chcę o Saszce mówić niczego złego. Byłem dziennikarzem i na pierwszej wojnie rosyjsko-czeczeńskiej byłem ranny w głowę. I to właśnie on wyniósł mnie pod ostrzałem, na własnych plecach, ratując mi życie. Nawet jeżeli coś później się pokręciło, ktoś go kupił, jeżeli prokuratura uznawała, że był przestępcą... To nie należało go zabijać, ale jak w cywilizowanym kraju postawić przed sądem.

- W UNA-UNSO nie przeszkadzało ci sławienie Bandery, Szuchewycza?

- Oni nigdy nie byli moimi bohaterami. Dla mnie bohaterem był i jest Semen Petlura, który razem z Piłsudskim prał Ruskich. A nie jakiś Bandera. Podobnie dla wielu moich kolegów. Wiedza o rzezi wołyńskiej nie jest jednak zbyt powszechna, nad czym mogę ubolewać. Nawet o zbrodni katyńskiej nie jest zbyt duża.

- Jak trafiłeś do Polski?

- Wyjechałem z kraju, ratując życie, w dużej mierze dzięki trzem polskim dziennikarzom. Koledzy z Majdanu zapłacili 5 tys. euro łapówki ukraińskiemu pogranicznikowi i przepuścił mnie do Polski. Tu rozpłakałem się ze szczęścia, że żyję. W Polsce złożyłem wniosek o uznanie mnie za uchodźcę.

- Zagrożenie dla twojego życia było aż tak realne?

- Służby dopadły mnie na ulicy 23 stycznia. Zaciągnęli do samochodu, założyli kajdanki i worek na głowę. Zawieźli mnie do bazy tituszek, czyli bandytów wspierających władzę Janukowycza. Powiedzieli, że są z kontrwywiadu. Choć nie powiedzieli z jakiego.

- To byli Rosjanie?

- Mówili po rosyjsku z moskiewskim akcentem! I dali mi ultimatum: albo "utniemy ci jaja" i wydamy do Rosji, a tam rozdzielą cię na części, albo zostaniesz z nami i będziesz snajperem, za co dostaniesz dużo pieniędzy. Rosją grozili mi, tłumacząc, że jest podejrzenie, że walczyłem jako ochotnik w Gruzji przeciwko Rosjanom.

- I co ty na to?

- Nie zgodziłem się. Wtedy wywieźli mnie do lasu, ubrali w moją kurtkę z Majdanu i w hełm, mówiąc, że moje zwłoki podrzucą w pobliże Majdanu, jako zabitego. Strzelali z bliska z ostrej amunicji tak, żeby kule przelatywały mi kilka centymetrów koło ucha, a następnie zawieźli nad rzekę i topili na mrozie w przeręblu. I straciłem świadomość.

- Kiedy się ocknąłeś?

- W szpitalu. Później zawieźli mnie do budynku milicji. Postawili kamerę i dalej torturowali. Rozebrali do naga. Jeden trzymał mnie za głowę, a drugi podłączał prąd do jąder, uszu, oczu... Nie wszystko pamiętam, bo wiele razy traciłem świadomość. Chcieli, żebym przyznał, że jestem polskim szpiegiem. Później, że mołdawskim. Stawiali na śniegu i polewali wodą. W końcu zgodziłem się na współpracę z kontrwywiadem, ale później wszystko opowiedziałem na Majdanie i mediom. Następnego dnia była rozprawa, na której skazano mnie na areszt. Moją sprawę fabrykował śledczy Jewtuchow na polecenie z samej góry. Wyrok 63 dni był już gotowy.

- Za co?

- Usiłowali mnie wrobić w różne rzeczy. Kiedy mnie zakuwali w kajdanki, włożyli mi do kieszeni pistolet, by zarzucić nielegalne posiadanie broni. Nawet nie mieli go przy sobie, tylko musieli w trakcie zadzwonić i czekać, aż im go dowiozą. Później przyciskali mi palce do tego pistoletu, by zostały ślady. Rewizję zorganizowali pod jakimś bzdurnym pretekstem. I po niej dorzucili mi do posiadania broni różne kretynizmy, jak pornole z dziećmi, pedałami, zwierzętami, bym był gorzej traktowany przez więźniów. Widziałeś moje dokumenty...

- Widziałem...

- Protokół z zatrzymania głosi: "zatrzymany w chwili popełnienia przestępstwa", ale nie napisali, jakiego przestępstwa! Protokół z przeszukania opisuje, że nic nie znaleziono! No ale powiedzieli, że ani o ofiarach zabitych z tej broni, ani o pornolach nikt się nie dowie, dopóki będę z nimi współpracował. Moją sprawą zajmują się obecnie posłowie. Przypuszczam jednak, że przeszukanie zorganizowano głównie po to, by zabrać materiały do mojej książki.

- Jakiej?

- Służby Janukowycza prześladowały mnie już wcześniej za niewygodne dla Rosjan badania dotyczące zbrodni katyńskiej. Na Kozielszczyźnie znajdował się sowiecki obóz, w którym więziono polskich jeńców z 17 września 1939 r. Z nich wybierano tych zabitych w Katyniu. Moje badania wskazywały, że na polskich jeńcach Sowieci testowali broń chemiczną i biologiczną. Wiedzą o nich np. prof. Andrzej Kunert, Jan Granat, konsul generalny RP w Charkowie i wiele innych osób.

Polub se.pl na Facebooku