Gwiazdy raczej za Harris
Gdyby to gwiazdy decydowały o ostatecznym zwycięstwie Kamala Harris mogłaby spać spokojnie. W świecie show biznesu konserwatyzm nie jest powszechną postawą, więc tradycyjnie to Demokraci mogą liczyć na sympatię większości aktorów, piosenkarzy, czy sportowców. Utwór Beyonce był motywem przewodnim całej kampanii Harris, tylko w ostatnim czasie aktywnie wsparli ją Eminem (52 l.), czy Sarah Jessica-Parker (59 l.). A w długiej litanii gwiazd światowego formatu obnoszących się z poparciem dla tej kandydatki musielibyśmy wymienić takie legendy jak Robert de Niro (81 l.), Barbara Streisand (82 l.), czy Bruce Springsteen (85 l.). W narożniku Donalda Trumpa nie jest tak ciasno. Ale wspomniani Musk i Hulk robią naprawdę dużo żeby biznesmen wrócił do Białego Domu. Wspierają go też Mike Tyson (58 l.) Jon Voight (86 l.), czy Kid Rock (53 l.). Jednak nawet plejada najjaśniejszych gwiazd nie pomoże gdy sama kandydatka nie wydobędzie z siebie wystarczająco dużo blasku. - Kamali Harris nie udało się wykrzesać większego entuzjazmu względem swojej kandydatury. Owszem, samo zastąpienie przez nią Joe Bidena dało Demokratom nadzieję, że nie są skazani na nieuchronną klęskę, jednak głosy poparcia dla niej wynikają raczej z tego kim nie jest, niż z tego kim jest – komentuje amerykanista z SGH dr Jan Misiuna (42 l.). Z kolei u Trumpa, zdaniem eksperta, widać coraz więcej dziwnych zachowań. - 4 miesiące temu każda mniej zgrabna wypowiedź, czy mina Joe Bidena interpretowana była jako objaw demencji. Dziwne zachowania Trumpa, jak chociażby długi taniec do muzyki z telefonu czy opowiadanie o rozmiarach penisa jego kolegi nie wywołują takich skojarzeń – dziwi się amerykanista.
Z mozołem dążą do końca kampanii
Z kolei dr Łukasz Jasina, były rzecznik MSZ uważa, że to najbardziej przewidywalna od lat kampania. - Poza rezygnacją Joe Bidena i zamachem na Donalda Trumpa nic zaskakującego się nie wydarzyło. Harris okazała się być politykiem plastikowym i bez właściwości. Obydwie strony z mozołem dążą już tylko do końca – mówi Jasina. Z perspektywy Nowego Jorku na kampanię patrzy Adrian Kubicki, były konsul generalny RP w tym mieście. - Jego zdaniem na finiszu inicjatywę ewidentnie przejęli Republikanie. - Komentatorzy zwracają uwagę na rosnący i coraz bardziej widoczny niepokój po stronie demokratów. Kampania Kamali Harris wytraciła impet, a sama kandydatka w ostatnim czasie zaostrzyła język wypowiedzi na temat swojego oponenta i unika spontanicznych konfrontacji – mówi dyplomata. Jego zdaniem ciągle nic nie jest jednak przesądzone. - W kampanię demokratów zaangażowało się wielu czołowych polityków tej partii, w tym między innymi były prezydent Barack Obama. Widać, że obie partie będą chciały dojechać do mety z jak największą prędkością – komentuje Kubicki.