Daniel Obajtek to bardzo znana postać. Jest o nim głośno, ponieważ od 2018 roku jest prezesem Orlenu. Wcześniej był prezesem Energi, piastował też inne ważne stanowiska. Za sobą ma nawet karierę w samorządzie, bo był wójtem Pcimia. Jedno jest pewne, Obajtek już od młodych lat lubił działać. Potwierdzają to fakty z jego życiorysu, o których mało kto wiedział. Konkretnie chodzi o czasu szkolne, gdy Daniel Obajtek był uczniem szkoły średniej, technikum. Historię młodego Obajtka już w 1994 roku przedstawił "Tygodnik Podhalański". Już wtedy Obajtek miał pewne kłopoty w szkole, doszło nawet do tego, że został usunięty z listy uczniów i musiał zmienić szkołę. Ówczesny dyrektor zdecydował, że zawiesi też działalność szkolnego sklepiku, którym zajmował się młody Obajtek: - Działalność gospodarcza przyniosła więcej szkody niż pożytku, gdyż powodowało to opuszczanie lekcji przez uczniów, a pomieszczenie stało się prywatnym gabinetem Daniela Obajtka - mówił wtedy wzburzony dyrektor. O uczniu było więc głośno. Gdy w toku różnych zdarzeń doszło do tego, że w szkole pojawiła się wizytator z Nowego Sącza, Obajtek zrezygnował z funkcji przewodniczącego samorządu uczniowskiego na kilka miesięcy. Uczeń, który go zastąpił mówił potem: - Pracę Daniela obserwuję od roku i nie wydaje mi się, by cokolwiek destabilizował. Efekty są widoczne: 20 wypracowanych milionów, dyskoteki, dni sportu na lodowisku, działalność w kawiarni, pismo "Eskulap", zakup drewna na boazerie w korytarzu - chwalił kolegę ze szkoły.
CZYTAJ>>>Sensacyjne fakty z młodości Daniela Obajtka! Jarosław Kaczyński pilnie musi się tego dowiedzieć!
W archiwalnym tekście "Tygodnika Podhalańskiego" można przeczytać też opinię o Obajtku jego poprzednika z samorządu uczniowskiego, który przyznał: - To nie była zła kadencja. Wiele akcji Daniel przeprowadzał samodzielnie, dość wymienić choćby Klub Kibica czy zakup strojów sportowych dla reprezentacji szkoły. Ciągle coś robił, za czymś biegał. Imię szkoły zostało rozsławione, na przykład audycjami w lokalnym radiu. Zajmował się sprawami młodzieży, kontaktował z rzecznikiem praw uczniowskich, bronił uczniów. Jak dodawał wówczas uczeń: - Na początku Daniel był odbierany jak błędny rycerz, ale potem okazywało się, że wszystkie rzeczy, których się podejmował potrafił załatwić, zrobić, znaleźć sponsorów. Osobiście podziwiałem go za to, do czego doszedł, bo w rok zostać przewodniczącym SU w szkole i przewodniczącym Krajowej Rady Młodzieży to bardzo dużo. W to, co robił, angażował się całym sobą.