Paulina Kosiniak-Kamysz była gościem programu „Kropka nad i” w TVN24. Prowadząca Monika Olejnik zapytała ją o list, który na początku maja wystosowała do Agaty Dudy w sprawie zbiórek na chore dzieci. W nim poprosiła pierwszą damę o współpracę ponad podziałami. Ostatnio nadeszła odpowiedź, jednak pod listem podpisana była nie Duda, a Grażyna Wereszczyńska - dyrektor Biura Dialogu i Korespondencji w Kancelarii Prezydenta.
ZOBACZ TEŻ: Paulina Kosiniak-Kamysz wysłała list do Agaty Dudy. Już jest odpowiedź
- Dostałam odpowiedź na mój list, ale jestem rozczarowana treścią jak i formą, ponieważ nie odpowiedziała mi pani prezydentowa tylko dyrektor biura – skwitowała to Kosiniak-Kamysz. Następnie Olejnik zapytała o ocenę pierwszej damy. - Jestem rozczarowana. Tak, jak wielokrotnie powtarzałam: każdy ma prawo wybrać własną drogę. Pani prezydentowa wybrała rolę pierwszej damy milczącej. Ja to szanuję, ale byłabym inną pierwszą damą – zaznaczyła. - Pamiętam mocny głos Pani Marii Kaczyńskiej, nie kalkulowała politycznie. Ja również chciałabym być głosem kobiet w Pałacu Prezydenckim - skwitowała.
Kosiniak-Kamysz mówiła też o wspieraniu swego męża i jego wynikach w sondażach, które nie są najlepsze. - Myślę, że tutaj główną rolę odegrała specyficzna sytuacja, czyli pandemia. Trzeba robić swoje - stwierdziła. Pytana o kwestię pensji dla pierwszej damy, odparła, że rozwiązaniem mogłaby być organizacja dnia referendalnego w tej sprawie.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj