Otwarcie kortu centralnego w Kozerkach

i

Autor: Stach Antkowiak/Reporter Otwarcie kortu centralnego w Kozerkach

POWAŻNE OSKARŻENIA

Afera z kortem im. Lecha Kaczyńskiego. Wstrząsające ustalenia, w tle minister sportu i Agnieszka Radwańska

2022-09-08 11:05

W wakacje w Kozerkach (woj. mazowieckie) doszło do uroczystego otwarcia kompleksu sportowego, w którym kort centralny został nazwany im. Lecha Kaczyńskiego. Ministerstwo sportu przeznaczyło na tę inwestycję ponad 11 mln zł. Tymczasem, według ustaleń portalu Onet.pl, firmy budujące ten kort wciąż nie otrzymały umówionego wynagrodzenia. Co więcej, zorganizowano tam turniej (firmowany przez ministra sportu Kamila Bortniczuka i, najprawdopodobniej niczego nieświadomą, Agnieszkę Radwańską), który nie miał wówczas prawa się tam odbyć!

Pod koniec lipca właściciele obiektu w Kozerkach dokonali tam uroczystego otwarcia kortu centralnego im. Lecha Kaczyńskiego. Oprócz kortu, w Kozerkach powstało też Centrum Szkoleniowe Polskiego Związku Tenisowego. Na inauguracji pojawili się czołowi przedstawiciele ministerstwa sportu, w tym szef resortu Kamil Bortniczuk. Wydawało się to być naturalne, zważywszy na fakt, że ministerstwo przeznaczyło na tę inwestycję przeszło 11 mln zł. Jak wówczas przekonywał prezes tenisowego związku, wybór Lecha Kaczyńskiego na patrona kortu "nie miał nic wspólnego z polityką". - Chodzi wyłącznie o pamięć o prezydencie RP, który zawsze był zainteresowany tenisem - mówił dla "Przeglądu Sportowego" Mirosław Skrzypczyński.

Zobacz: 2 miliony na noclegi dla posłów! Mętne tłumaczenia: "Jeśli jest potrzeba, no to jadę, nie?"

W pobliżu kortu umieszczono też tablicę z popiersiem Lecha Kaczyńskiego, na której widnieje napis: "By zwyciężała uczciwość". Tymczasem śledztwo portalu wykazało, że firmy, które budowały obiekt wciąż nie otrzymały za to należnego wynagrodzenia! - Wiele osób z naszej branży boi się, że nadanie tym kortom imienia Lecha Kaczyńskiego było po prostu próbą politycznego "ustawienia się", żeby nigdy nie zapłacić nam za wykonaną pracę – stwierdził przedstawiciel jednej z nich.

Formalnie właścicielem obiektów tenisowych w położonych nieopodal Grodziska Mazowieckiego Kozerkach jest Fundacja De Arte Athletica. To właśnie ona, wspomagana publicznymi pieniędzmi, wzięła na swoje barki sfinansowanie całego projektu. Zarzuca się jej jednak niewywiązywanie się z zobowiązań finansowych. W materiale Onetu wyszczególnione są np.:

- firma budowlana "Antczak" (według przedstawicieli firmy blisko 4 mln zaległości)

- firma "Rowit" (według przedstawicieli firmy blisko 100 tys. zł zaległości)

- firma "Tech-Project" (według przedstawicieli firmy blisko 216 tys. zł zaległości)

- geodeta Roman Łapaciuk (kilkanaście tys. zł)

Co naprawdę stało się po Smoleńsku? Zagadkowa rola Macierewicza, Były rzecznik Kaczyńskiego ujawnia

Jakby tego było mało, portal ustalił, że kort tenisowy, któremu nadano imię byłego prezydenta, wciąż nie otrzymał pozwolenia na użytkowanie. Oznacza to, że organizowane tam wydarzenia – w tym odbywający się w wakacje głośny Memoriał Pary Prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich – odbył się nielegalnie, gdyż z formalnego punktu widzenia kort centralny im. Lecha Kaczyńskiego wciąż pozostaje bowiem… placem budowy. - Oni zorganizowali ten turniej na placu budowy. W głowie mi się to nie mieści. Tam nie powinno być ludzi! Proszę sobie wyobrazić, jaki skandal by wybuchł, gdyby ktoś przypadkowo złamał sobie rękę na trybunach. Po odkryciu prawdy na temat tego obiektu mógłby ubiegać się o ogromne odszkodowanie. Nie rozumiem jednego: jakim cudem inwestycja, która nie uzyskała pozwolenia na użytkowanie i tak naprawdę oparła się na pieniądzach wykonawców i podwykonawców, otrzymała jakiekolwiek wsparcie rządowe? – ocenił jeden z rozmówców portalu. Wtórował mu inny:

 

To się wpisuje w szerszy obraz historii ostatnich kilku lat. Mamy państwo z kartonu i papieru. Czy uda nam się odzyskać pieniądze? Nie wiadomo. A gdy będziemy się o to upominać, zostanie to odebrane jako atak polityczny. Bo przecież nadano temu kortowi imię świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego. Cóż, sprytnie to zostało przeprowadzone.

Portal dotarł też do pisma, które wpłynęło do ministerstwa sportu 5 maja, w którym firma "Antczak" informowała o nieprawidłowościach. Minister na przesłane pismo nigdy nie odpisał, zaś dzień przed publikacją materiału poinformował portal, że „zupełnie nie zna tej sprawy”.

Sonda
Czy uważasz, że Kamil Bortniczuk powinien zostać zdymisjonowany?