Sprawą Kamila Durczoka od kilku dni żyją najważniejsze media w kraju. Wszystko zaczęło się od artykułów w tygodniku „Wprost” w których dziennikarze oskarżyli gwiazdę TVN o molestowanie seksualne i mobbing wobec podległych mu pracownic. Durczok zaprzeczył, w TVN powstała specjalna komisja do zbadania sprawy. Znany dziennikarz trafił do szpitala i zapowiedział pozwy wobec autorów szkalujących go informacji.
W trakcie tej medialnej burzy Gazeta Wyborcza ujawniła, że na służbowego maila Kamila Durczoka ktoś wysłał maila następującej treści: "Kamil, 50 000 zł albo doniosę troszkę naszych wspólnych fotek do gazet. Koleżanka z pracy" Informacje o próbie szantażu Super Express potwierdził na policji. - Mogę potwierdzić, że w poniedziałek zostało złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - mówi "Super Expressowi" Jacek Pytel, oficer prasowy katowickiej policji.
Detektyw Krzysztof Rutkowski radzi Kamilowi Durczokowi aby w żadnym wypadku nie ulegał szantażystom. - My byśmy doprowadzili do zakupu kontrolowanego, przekazalibyśmy pieniądze i w finale zamknęlibyśmy szantażystę. Wszystko na ten temat! W takiej akcji uczestniczyłoby 6 osób, w tym grupa, która zatrzymuje szantażystę. Zazwyczaj ja w takich akcjach uczestniczę osobiście, oczywiście schowany. Ujawniam się w momencie kiedy pacjent leży na ziemi. Myślę, że ustalenie kto jest szantażystą nie zajęło by więcej jak kilka godzin. - mówi Super Expressowi Rutkowski.
Według detektywa Rutkowskiego kwota, której od Durczoka żądają szantażyści to średni pułap a największym błędem jaki można zrobić to zdecydować się zapłacić. - Ludzie, którzy decydują się na taki krok to ludzie, którzy znają swoją ofiarę. Szantażują na przykład byłe partnerki. Szantażowany musi wiedzieć jedno jak raz zapłaci będzie płaciła całe życie. Niewolno nigdy dawać pieniędzy szantażystom, nawet jeżeli miałoby to nas kosztować bardzo dużo. - mówi Rutkowski.
Kamil Durczok może liczyć na pomoc detektywa Rutkowskiego. - Niech się do mnie odezwie. Dopadniemy szantażystów. - mówi Rutkowski.