Czy wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz fałszował podpisy? Tak przekonują dziennikarze "Superwizjera" TVN. W sobotę został wyemitowany materiał, w którym przedstawiono śledztwo w sprawie fałszowania podpisów pod poparciem kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej startujących z komitetu Ruch Narodowy w wyborach samorządowych w 2014 roku. Andruszkiewicz był wtedy prezesem tej organizacji. W dodatku śledczym, którzy zajmowali się sprawą, odebrano akta i zamieciono wszystko pod dywan. Co na to Andruszkiewicz? Oto jego oświadczenie:
"Materiał programu "Superwizjer" emitowany w stacji TVN, w którym zarzuca mi się udział w procederze sfałszowania podpisów w 2014 r. jest kontynuacją trwającej od dwóch lat oszczerczej kampanii medialnej, mającej na celu wyeliminowanie mnie z walki o zmiany w Polsce. Oświadczam, że nigdy nie fałszowałem ani nie kazałem fałszować podpisów, a rzekome oskarżenie mnie przez jednego z podejrzanych jest nieprawdziwe, co w razie konieczności udowodnię przed sądem. Nigdy nie wpływałem na przebieg opisanego postępowania prokuratorskiego, nie przedstawiono mi również żadnych zarzutów w tej sprawie. Jestem do pełnej dyspozycji prokuratury, nigdy nie uchylałem się od złożenia zeznań - zależy mi bowiem na szybkim wyjaśnieniu wszelkich spekulacji. Wobec redakcji i osób, które powielają fałszywe oskarżenia wobec mnie jako osoby niewinnej, będę kierował odpowiednie działania prawne. Nie pozwolę na bezkarne niszczenie mojego dobrego imienia. Przyzwyczaiłem się już do roli najbardziej atakowanego przez stare układy polityka młodego pokolenia. Byłem już przedstawiany przez niektóre media i opozycję totalną jako "faszysta", "złodziej", "agent wpływu" (zawsze bezpodstawnie, nigdy nie zostałem za to skazany) zaś teraz trwa kolejne zmanipulowane przedstawienie pt. "fałszerz". To jest cena jaką muszę płacić za otwartą walkę o silną Polskę, mówienie prawdy, publiczne pokazywanie manipulacji mediów oraz rozliczanie poprzednich ekip rządzących".