Adrian Furgalski

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Adrian Furgalski: Pękające autostrady to wina technologii

2012-03-15 3:00

Czy w tajnych umowach rządu dotyczących autostrad mogą kryć się liczne nieprawidłowości na niekorzyść państwa?

"Super Express": - Posłowie PiS chcą sprawdzić, czy aneksy do umowy koncesyjnej na użytkowanie autostrady A4 nie nakazują Skarbowi Państwa wypłaty odszkodowań w przypadku, gdy ruch z autostrady przeniesie się na alternatywne niepłatne drogi. Taki zapis byłby dziwny?

Adrian Furgalski: - Niestety, nie znamy szczegółów umowy, bo nadal pozostaje ona tajna. Niemniej trudno sobie wyobrazić, że nie ma żadnych ograniczeń dotyczących dróg alternatywnych. Choć to może się niektórym nie podoba, wprowadza się je na całym świecie.

- Po co one są?

- Gdyby ich zabrakło, firmie, która ma zostać koncesjonariuszem autostrady, nie opłacałby się taki biznes. Wyobraźmy sobie, że państwo chciałoby w swojej dobroci wybudować równoległą darmową drogę ekspresową. Autostrada nie miałaby wtedy racji bytu.

- Z przecieków wiadomo, że w promieniu 30 km od autostrady A4 nie można nie tylko budować, lecz także remontować istniejących już dróg. Jeśli państwo by się tego podjęło, zapłaciłoby ogromne odszkodowania. Brzmi jak absurd?

- Nie wyobrażam sobie, że państwo miałoby zaniedbywać te drogi. Trudno bowiem, żebyśmy mieli doprowadzić je do kompletnej ruiny tylko dlatego, że obok przebiega autostrada. Przecież nie mówimy tu o zwiększaniu przepustowości, która byłaby konkurencyjna dla autostrady, ale dbamy o bezpieczeństwo i tego nikt państwu nie może zabronić.

- A4 niektórzy w ogóle nie nazywają autostradą, bo nie spełnia ona żadnych norm, a jazda po niej to podróż po niekończącym się placu budowy.

- Pamiętajmy, że koncesjonariusz dostał tę autostradę w fatalnym stanie i musiał ją doprowadzić do porządku. Problem jednak w tym, czy niezbędne remonty zostały przeprowadzone sprawnie. Kontrowersje dotyczyły też pozycji koncesjonariusza względem państwa, na co zresztą zwracał uwagę NIK. W tym przypadku podpisano jeszcze umowę starego typu, która już się nie zdarza. Państwo rzeczywiście ma mało do powiedzenia i pełni raczej rolę obserwatora.

- Nie jest tak, że problemy z A4 to modelowy przykład beznadziei polskich autostrad?

- Ta opinia o A4 to głównie rezultat złego PR, choć problemy oczywiście z nią są, głównie z udziałem państwa w nadzorowaniu funkcjonowania i eksploatacji autostrady, o którym mówiliśmy. Niemniej, państwo w pozostałych przypadkach odgrywa większą rolę w obsłudze autostrad niż na A4 i podobnych historii nie należy się już spodziewać.

- Ale jednocześnie państwo nie potrafi dopilnować, żeby autostrady budowano prawidłowo. Nawet kontrolę zleca już po wykonaniu prac budowlanych, zamiast na bieżąco nadzorować ich realizację.

Zgadzam się, że nadzór powinien te wszystkie przypadki problemów wychwycić na etapie realizacji. Przyznam jednak, że trudno mi zrzucić winę na wykonawców za ujawnione ostatnio przykłady niedoróbek. Te same problemy pojawiają się u wszystkich z nich, na każdym budowanym odcinku. To by pokazywało, że żaden z wykonawców, wśród których są przecież wielkie koncerny, nie potrafi budować dróg.

- To gdzie w takim razie tkwi źródło problemu?

- Źródła problemów szukałbym tam, gdzie to wcześniej już sygnalizowano, czyli w złej technologii, którą do budowy autostrad w Polsce zastosowano. Wygląda więc na to, że należy ją w końcu zmodyfikować i dostosować do warunków panujących w naszym kraju.

Adrian Furgalski

Dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR