Super Express: - Adam Hofman mówił ostatnio "Super Expressowi", że wie, iż ma wrogów w partii. To w kontekście jego słynnego wzrostu, którym chwalił się na wyjazdowym posiedzeniu PiS. Mówi się w kuluarach Sejmu, że to pan być może stoi za prowokacją wobec Hofmana.
Adam Lipiński: - Ja przeciwko Adamowi? Nie, to kompletna bzdura. Nigdy wobec nikogo nie stosuję intryg i tego typu działań. Zajmuję się polityką ponad trzydzieści lat i takiego świństwa nikomu nie zrobiłem. Adama bardzo lubię i cenię. Nie stoję za prowokacją wobec Adama Hofmana i przyznam się, jestem zaszokowany takimi plotkami. A swoją drogą, zastanawiające jest, kto chce mnie skłócić z kolegami, z którymi blisko współpracuję już wiele lat. I to teraz, kiedy staliśmy się liderami sondaży.
- Czy nie sądzi pan, że takie wyjazdy, zabawy, jacuzzi powinny być opłacane z kieszeni polityków?
- To był wyjazd służbowy na Podkarpacie, gdzie m.in. mieliśmy posiedzenie klubu.
- Było też jacuzzi.
- Za pobyt w hotelu w ramach wykonywania mandatu poseł płaci z własnej kieszeni, ale Kancelaria Sejmu zwraca mu pieniądze do pewnej kwoty rocznie. Basen w hotelu jest dla gości za darmo.
- Jak pan ocenia wybryki Adama Hofmana na Podkarpaciu?
- Uważam, że Adam zrobił bardzo wiele dla naszej partii. W dużej mierze dzięki jego pracy wygraliśmy wybory uzupełniające na Podkarpaciu, a poprzednio w Rybniku i Elblągu. Czasami więc jak każdy z nas ma prawo do odpoczynku i pewnego wyluzowania się, a tam istotnie dziennikarze siedzieli w krzakach i wszystko nagrywali.
- Ależ on to wiedział i nic sobie z tego nie robił. To jest zaskakujące.
- No tak. Ale nigdy tak w Polsce nie było, że ściągano rozmowy prywatne polityków z dużej odległości i upubliczniano je! To, co się wydarzyło na Podkarpaciu, całkowicie zmienia świat polityki w Polsce.
- Z kim chcecie rządzić, jeśli - a wszystko na to wskazuje - zabraknie wam większości w Sejmie?
- Jestem przekonany, że wygramy wybory, zdobywając większość w Sejmie, i będziemy rządzili samodzielnie. Do tego potrzeba nam niewiele ponad 40 proc. Wynika to z przyjętego w Polsce systemu liczenia głosów, który - mówiąc w skrócie - preferuje duże partie polityczne. A z drugiej strony wiele wskazuje na to, że sytuacja w obozie władzy w kolejnych miesiącach będzie się pogarszać.
- A jeśli nie wygracie aż tak, żeby rządzić samodzielnie. Co wtedy?
- Myślę, że gdy będziemy mieć bardzo dobry wynik, ale niedający nam większości, to po wyborach może dojść do dekompozycji obecnego obozu władzy i stamtąd może wyłonić się nasz koalicjant. Niektórzy publicyści mówią np. o nowym podmiocie politycznym spod znaku Jarosława Gowina. Ale na razie to czysta abstrakcja.
- Nie wróżyłbym aż takiego sukcesu Gowinowi. PiS zawiąże koalicję z PSL?
- PSL ma dwie wady. Po pierwsze, udział we władzy z PO. Ludowcy odpowiadają za obecny rozkład państwa. To odium będzie się za nimi długo ciągnęło. Po drugie, PSL jest partią nomenklatury małomiasteczkowej i wiejskiej. Są oni tak zakorzenieni w strukturach lokalnych, że z nimi będzie bardzo trudno przeprowadzić istotne zmiany w Polsce. Ale w polityce jest tak, że trzeba podejmować decyzje zgodne z etyką odpowiedzialności. W pewnym momencie trzeba się zdecydować na jakiś kompromis i przejąć władzę. Więc w tym sensie nie wykluczamy koalicji z PSL.
- Pan jest zasłużonym opozycjonistą z czasów PRL. Walczył pan z komuną. PiS kreuje się na partię radykalnie antykomunistyczną. Nie przeszkadza panu wobec tego obecność w PiS ludzi PZPR, czyli Wojciecha Jasińskiego, Stanisława Kostrzewskiego i Macieja Łopińskiego?
- U nas nie ma zakazu przyjmowania ludzi, którzy mieli jakiś epizod w PZPR bądź byli członkami tej partii. Nie przyjmujemy natomiast osób, które były funkcjonariuszami aparatu represji i struktur przywódczych PZPR. Chodzi też o to, jak się zachowywali w stanie wojennym. Współautorem instruktażu dla podziemia solidarnościowego "Konspira" był Maciek Łopiński.
- Czyli przeszkadza panu poseł PiS Jan Tomaszewski, który był zwolennikiem wprowadzenia stanu wojennego.
- O tym nie wiedziałem. Wielu ludzi miało jakieś przykre epizody, uwikłania, ale ostracyzmu wobec nich nie stosujemy, jeżeli się do tego przyznali i nie przekraczało to pewnych granic.
- Drążę temat PZPR dlatego, że PiS ostatnio wyciągał PZPR-owską przeszłość swojemu rywalowi w wyborach na Podkarpaciu, Kazimierzowi Ziobrze. Czy to dobrze komuś wyciągać przeszłość, skoro samemu było się uwikłanym w komunizm?
- Każdy, kto kandyduje na funkcję publiczną, musi ujawnić swój życiorys. Jeśli ktoś z PiS był w PZPR, też musi ujawnić swój życiorys. Publikacja na temat Kazimierza Ziobry pojawiła się w "Gazecie Polskiej" i nie była suflowana przez PiS. Główny zarzut do Ziobry był taki, że on był w PZPR, ale nie chciał się do tego przyznać, a jego koledzy partyjni stanęli za nim murem. Gdyby powiedział, że był, przyznał się, byłoby po sprawie.
- Czy te ukłony w stronę komunizmu to zaczyn przyszłej koalicji PiS z SLD?
- Broń Boże, nie ma żadnych ukłonów. Nigdy nie wejdziemy w alians z SLD. Żałuję przy tym, że w Polsce nie ma prawdziwej socjalistycznej partii spod znaku przedwojennego czy emigracyjnego PPS: patriotycznej, niepodległościowej, antykomunistycznej. Nastawionej na obronę interesu narodowego. Dziś SLD jest postkomuną zdominowaną przez starych aparatczyków z PZPR. A swoją drogą to, że w PiS na ok. 30 tys. członków jakiś promil był w PZPR, oznacza, że jesteśmy uwikłani w komunizm?
- Czy jest szansa, żeby Zbigniew Ziobro wrócił do PiS?
- Mało prawdopodobne. Emocje, resentymenty, spory personalne tak narosły, że powrót jest raczej niemożliwy.
- Czy dla dobra prawicy nie lepiej połączyć siły i stanąć razem: Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro do walki z PO?
- Za dużo jest złych emocji, niepotrzebnych słów, czynów, chorej ambicji. SP atakuje nas przy każdej okazji i jak z kimś takim szukać porozumienia? Ale jest też coś takiego jak złota reguła PiS. Żeby w Polsce rządzić, musimy osiągnąć dwa cele: mieć monopol na prawicy, bez żadnych konkurentów i zdobyć trwałe miejsce w centrum.
- Niedawno ogłosił pan powrót do IV RP na łamach "Gazety Wyborczej". Dlaczego akurat tam i dlaczego nawołuje pan do starej idei, dość zużytej, od której już chyba nawet sam Kaczyński odszedł i postuluje nowe otwarcie?
- Potrzebne jest odarcie projektu IV RP z pewnej starej nomenklatury słownej i nowy opis sporu politycznego, jaki ma miejsce w Polsce.
- Podobnie z Antonim Macierewiczem. Nie sądzi pan, że kiedy tylko wraca do swoich teorii smoleńskich, to spadają wam sondaże? Nie lepiej go schować?
- Sondaże wcale nam nie spadają, a kwestia rozwiązania przyczyn katastrofy smoleńskiej jest zbyt ważna, żeby o tym nie mówić.
- Czy nie uważa pan, że eksperci Macierewicza się skompromitowali? Przedstawili prokuraturze swoje kompetencje, mówiąc, że sklejali modele samolotów, widzieli wybuch w szopie czy skrzydła samolotu w trakcie lotu nim. To niepoważne.
- Skompromitowali się ci, którzy od kilku lat bardzo nieudolnie prowadzą śledztwo smoleńskie. Dlatego trzeba było uruchamiać inicjatywy społeczne, żeby zbliżyć się do prawdy, bo polskie władze sobie z wyjaśnianiem przyczyn katastrofy kompletnie nie radzą. A jeżeli chodzi o ekspertów zespołu Macierewicza, to radzę zamiast wyrwanych z kontekstu zdań przeczytać ich życiorysy i dorobek naukowy.
Adam Lipiński
Wiceprezes PiS