"Super Express": - Które Boże Narodzenie najbardziej zapadło Waszej Ekscelencji w pamięć?
Abp Sławoj Leszek Głódź: - Najpiękniejsze święta to bez wątpienia te z czasów dzieciństwa - pełne zapomnianych przez wielu tradycji, jak choćby kolędnicy. Pamiętne również były te spędzone z dala od kraju i rodziny, bo podszyte tęsknotą i pewnym tragizmem. Tu zawsze przypominam sobie te z 1981 roku, po wprowadzeniu stanu wojennego. Spędziłem je w Watykanie. Miałem wrócić do Polski, gdy nagle dotarły wiadomości o tym, co wydarzyło się w kraju. Pamiętam smutną atmosferę ówczesnych świąt spędzonych wśród eleganckiego włoskiego środowiska.
- Te święta z dzieciństwa księdza arcybiskupa bardzo się różniły od tych dzisiejszych?
- Jak wiele osób, które miały szczęście obchodzić je dawniej, zauważam pewne różnice. Na pewno było wtedy więcej śniegu. Co prawda były to święta uboższe niż dziś, ale za to więcej było wzajemnej serdeczności.
- Wasza Ekscelencja wspomniała o Bożym Narodzeniu w stanie wojennym. Polska historia, zdaniem księdza arcybiskupa, odciskała swoje piętno na obchodzeniu tego święta?
- Historia i jej tragizm sprawiały, że każde pokolenie Polaków miało swoje specyficzne wigilie. Starsze pokolenie miało wigilię w łagrach czy na frontach wojennych. Pamiętam, jak prezydent Ryszard Kaczorowski wspominał swój szlak bojowy z armią generała Andersa. Spędzał święta pod różnymi szerokościami geograficznymi. Taka tułaczka tworzyła inny obraz Bożego Narodzenia niż ten, do którego my przywykliśmy. Rozłąka z krajem, której i ja doświadczyłem, sprawiała, że to pokolenie zapamiętało święta na swój tragiczny sposób.
- Dziś Polacy przeżywają Boże Narodzenie równie religijnie jak kiedyś? A może pozostała w nas już tylko czysta tradycja?
- Uważam, że Polacy nie zatracili aspektu religijnego tych świąt. Spójrzmy choćby na młode pokolenie emigrantów. Widać, że szukają oni kontaktu z Kościołem i polskimi księżmi. Chcą spędzać Boże Narodzenie właśnie tam, uczestnicząc tłumnie w pasterkach. W kraju widać to samo. Świadczy to o tym, że nie zapomnieliśmy o istocie Bożego Narodzenia.
- Wasza Ekscelencja nie dostrzega laicyzacji tego święta?
- Absolutnie nie. Nadal ma ono zdecydowanie dominantę religijną.
- Nie psują tego obrazu informacje o tym, iż Polacy wydadzą w tym roku rekordową sumę pieniędzy na prezenty i przygotowania świąteczne? Dla ekonomii to dobrze, ale Kościołowi niekoniecznie to się podobało...
- Cóż, konsumpcjonizm stał się elementem naszej rzeczywistości. Nie widzę w nim jednak niczego złego. Jest raczej wyrazem normalności, którą udało się osiągnąć naszemu społeczeństwu. I ta normalność, jak to obserwuję, wcale nie zagraża właściwemu przeżywaniu Bożego Narodzenia. Zwykli, prości ludzie potrafią wydobyć to, co jest w nim najważniejsze. Chociaż przyznam, że nie rozumiem tych, którzy szukają egzotyki nawet w święta i chcą spędzać ten okres pod palmami, gdzieś w Egipcie czy Tajlandii.
- Jak powinniśmy spędzać te święta, czy to w Polsce, czy na drugim końcu świata?
- Powinniśmy wnosić w nie przede wszystkim tradycję - to, co wynieśliśmy z domów rodzinnych, ciepło, serdeczność i szacunek do najbliższych. To aspekt rodzinny, obok religijnego, jest najważniejszym elementem Bożego Narodzenia. Chciałbym, abyśmy w tych dniach wszyscy byli bliżej siebie. Abyśmy potrafili przeżyć ten czas radośnie i chociaż na chwilę odłożyć na bok nasze narodowe smutki i nade wszystko wyzbyć się wzajemnej niechęci. Tego wszystkiego chciałbym za pana pośrednictwem życzyć wszystkim Czytelnikom "Super Expressu".
Abp Sławoj Leszek Głódź
Metropolita gdański