- Katastrofa samolotu rządowego, na pokładzie którego lecieli nasi najwybitniejsi przedstawiciele życia państwowego i narodowego, łącznie 96 osób z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i jego małżonką Marią, z ostatnim prezydentem RP na Wychodźstwie Ryszardem Kaczorowskim, z wicemarszałkami Sejmu i Senatu oraz z przedstawicielami wszystkich partii politycznych zasiadających wówczas w polskim parlamencie, z dowódcami wszystkich rodzajów sił zbrojnych, także z biskupami polowymi i innymi duchownymi, ta katastrofa nas wszystkich po prostu poraziła – stwierdził Jędraszewski, cytowany przez Polskie Radio24. Hierarcha wspomniał tragiczne, kwietniowe dni, które „stały się jedną, wielką żałobą narodową”. - Pamiętamy kondukt z ciałami najpierw pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a dwa dni później jego małżonki z Okęcia do Pałacu Prezydenckiego i ogromne rzesze wzdłuż trasy przejazdu i wielkie kolejki ludzi, którzy godzinami czekali na moment, w którym mogliby złożyć im osobisty hołd – wspominał hierarcha.
Jednak to jego inne słowa mogą wiele osób wprowadzić w głębokie zdumienie. - Niestety, do dzisiaj nie znamy wszystkich okoliczności tej tragedii – przyznał szczerze metropolita krakowski. Czy to oznacza, że nie dowierza w oficjalnie podane przyczyny? Tego nie wyjaśnił… - Tym bardziej modlimy się więc o wieczne zbawienie dla wszystkich ofiar tej katastrofy – stwierdził jedynie po wypowiedzeniu tych zastanawiających słów.
ZOBACZ TEŻ: Wiceprezes PiS będzie ŚCIGAŁ za Smoleńsk. Mówi o ŁADUNKACH WYBUCHOWYCH