Paweł Moczydłowski: A może zamknąć policjantów?

2012-02-11 6:00

Policja i urzędnicy zbyt często zapominają, że to oni są dla nas, dla obywateli - mówi dr Paweł Moczydłowski

"Super Express": - Mąż Katarzyny W., matki 6-miesięcznej Madzi, zaapelował o zwolnienie jej z aresztu i wypuszczenie na pogrzeb dziecka. Uchylenia aresztu chcą obrońcy.

Dr Paweł Moczydłowski: - I słusznie. Nie ma powodów do trzymania jej w areszcie.

- Policja w takich wypadkach zawsze odpowiada, że "dla dobra śledztwa" oraz żeby nie mataczyła itd.

- Policja zachowuje się w tej sprawie dziwnie. Surowe reakcje muszą mieć swoją logikę. Tu jej nie widzę. Najpierw mówią, że spokojnie, powoli do wszystkiego dojdą. I nagle pośpiech! Areszt i problemy z wypuszczeniem... I przy tym wszystkim oni jej nawet jeszcze nie przesłuchali! Do tego jeszcze te uzasadnienia z sufitu...

- Dlaczego z sufitu?

- Policjanci krzyczą dziś w mediach, że niemal wszystko wiedzieli wcześniej. Skoro wiedzieliście, to trzeba było czym prędzej zamknąć matkę w areszcie, żeby nie mogła się porozumiewać z innymi. Ale przecież policja kompletnie tę rodzinę odpuściła! Rodzina porozumiewała się w najlepsze. Jeszcze wzięli Rutkowskiego, który napisał i nauczył ich całego tego dyktanda na konferencję. I teraz policja wsadza ją do aresztu?! A może tych policjantów należałoby wsadzić do aresztu? Pozamykać w osobnych celach, żeby nie chodzili po mediach, nie kłamali na temat sprawy i nie mataczyli.

- Znane są opinie o surowym traktowaniu przez więźniów osób, które popełniły przestępstwa wobec dzieci. Katarzyna W. może mieć tego typu problemy?

- Nie sądzę. Kobiety w więzieniu przyjmą zapewne wersję o wypadku. Populacja kobiet w polskich więzieniach jest też dość mała, poniżej 3 proc. skazanych. Pod tym względem Polska traktuje kobiety dużo łagodniej niż Zachód. I to niewielkie środowisko rządzi się za kratami innymi prawami niż świat mężczyzn. Niebezpieczeństwo, o którym pan mówi, dotyczy też zazwyczaj pedofilów. Inni pogardzają nimi jako "miękkimi", którzy nie mogli sobie "załatwić" kobiety i skrzywdzili bezbronne dziecko.

- Jak pan ocenia działania Krzysztofa Rutkowskiego?

- Bez względu na ocenę etyczną, bo mam różne wątpliwości, Rutkowski wykazał skuteczność. Wszedł w sytuację nieopanowaną, pełną lęków i różnych możliwych kierunków. I wniósł energetyczność, pewność siebie. Ludzie lubią, gdy pojawia się ktoś, kto zapewnia kontrolę, opanowuje chaos. I Rutkowski doprowadził do dość szybkiego zawężenia spekulacji i hipotez związanych z zaginięciem dziecka.

- Nawet jeżeli ktoś to przyzna, to szybko dodaje: niestety. Niestety, bo skuteczność Rutkowskiego to skuteczność rekietiera. Działa poza procedurami, jest mu łatwiej.

- Owszem, policja musiała postępować inaczej, zgodnie z procedurą. Nie ulega jednak wątpliwości, że popełniła tu wiele błędów, których procedura nie tłumaczy. I to był prezent dla Rutkowskiego. Co tu dużo mówić, policja trochę dała w tej sprawie d... i nie powinna w to brnąć. Może i Rutkowski w jakiejś mierze zaszkodził śledztwu, ale w jakiejś mierze też je przecież uzupełnił bądź przyspieszył. I ludzie to widzą.

- Słyszałem też zarzut, że działania takie jak Rutkowskiego oddalają nas od standardów państwa europejskiego. Narzeka się na jego show...

- Może i tak, ale w takim razie niech państwowe instytucje też nie oddalają się od tych standardów. Po co policja wchodzi w te przepychanki z Rutkowskim, wytacza mu proces cywilny? To licytowanie się, kto tu kogo okłamywał... Owszem, też mi się może nie podobać jego styl. Ale kiedy słyszę te wszystkie estetyczne narzekania... Że był w Samoobronie, że te czarne okulary... A g... was obchodzą jego okulary! Lepper? Kiedy to było?! Jakie znaczenie ma jego styl, kiedy w grę wchodziło przy porwaniu życie dziecka?!

- Nie jest problemem, że przy jego sukcesach mamy jednak Dziki Zachód?

- Policja chce standardów zachodnich, ale to, co wyprawiała podczas sprawy Olewników, chyba też nas od tych standardów oddalało. Może nawet w większym stopniu niż Rutkowski. W sprawie Olewników niestety wiele zaszkodziła sejmowa speckomisja posła Biernackiego...

- To była akurat chyba jedyna speckomisja, którą chwalono...

- Wiem, że w mediach ją chwalono, ale w jej pracach ukryto wiele policyjnych brudów. Zasłaniając się dobrem państwa. Prawda o naszej policji wyzierająca ze sprawy Olewnika jest jednak dość brutalna. Policja w Polsce się "rozswołoczyła". I ludzie to widzą. To zaczyna być zjawisko społeczne.

- W jakim sensie?

- Ludzie zaczynają się buntować. W jakiejś mierze pokazała to sprawa ACTA. Wielu młodych nie ma pracy albo pracuje poniżej kwalifikacji. Internet jest jedyną formą spędzania wolnego czasu. Bez alternatywy. Pogadają z kolegami, ściągną film. Poobcują z rozrywką i kulturą niższą czy wyższą... I nagle idzie sygnał od władz, że nawet to może być im zabrane. Państwo, które nie dość, że nie daje im żadnych szans, odbiera nawet to! W podobnym klimacie odbywa się kłótnia policji z Rutkowskim. I ludzie odpowiadają: to już wolimy Rutkowskiego. Staje się jednym z nich. Facet, któremu coś wyszło, a państwo chce mu to odebrać i dowalić.

- Pan też podkreślił, że ma wobec działań Rutkowskiego wątpliwości...

- Oczywiście, że mam. Do pewnego momentu jego postępowanie było OK. Jednak w chwili, w której dziewczyna się przyznała, Rutkowski wszedł w nie swoją rolę. Do tego momentu byłbym dokładnie z tą częścią ludzi, którzy popierają działania Rutkowskiego. Ale potem powiedziałbym - tu moja rola się kończy, weźcie adwokata albo ja wam proponuję znajomego. Od tego momentu Rutkowski stał się nie tylko detektywem, ale też adwokatem, rzecznikiem prasowym, a nawet głową rodu. Jeszcze by ich wszystkich adoptował. Wszystko w jednym. I te konferencje... Zwłaszcza druga, na której ewidentnie jest już politykiem. Zaczyna jednego odwoływać, innego przestawiać, zapowiadać zmiany... Chce być Lepperem, tyle że nie w rolnictwie, a w wymiarze sprawiedliwości.

- W lamentach na temat Rutkowskiego widzę drugie dno. Przedstawiciele elit czują wyraźny dyskomfort, że państwo i jego instytucje przegrywają z kimś takim jak on. Z kimś o jego stylu i przeszłości, bez licencji...

- To prawda. Ten dyskomfort pogłębiają jednak błędy policji. Po ilu dniach przystąpili do podstawowych działań?! Słyszę, że policja "miała zamiar" posłać specjalne oddziały do tej sprawy. Nie posłali. To powinno być poprzedzone zebraniem danych i analizą. Wygląda więc na to, że Komenda Główna mając pełną gębę frazesów o profesjonalizmie, działa dokładnie tak jak Rutkowski! Spontanicznie! Poślą i polansują się w mediach, że działają. Co tu jest grane?! To prawda, że w końcu doszliby do prawdy...

- Rzecznik Komendy Głównej mówił, że 2-3 dni później niż Rutkowski też odnaleźliby ciało dziecka.

- Ta opowieść o 2-3 dniach to jakieś dziwactwo. Akurat w tej sprawie szczęśliwie nie miało to znaczenia. Ale co by było, gdyby to naprawdę było porwanie? Spóźnienie 2-3 dni oznacza, że porywacz może w tym czasie zmienić 3 razy kontynent. Może siedzieć w kraju, z którym nie mamy umowy o ekstradycji! 2-3 dni na manipulacje, gubienie śladów! Do tego badanie śladów kilka dni po zdarzeniu.

- Skąd te wszystkie wpadki policji? Zurzędniczeli jako struktura?

- Policja zapomniała, jaką rolę powinna pełnić. Ona powinna służyć obywatelowi, jak d... służy do srania. Może mnie pan tak zacytować. Wolą jednak być "władzą". Taką represyjną instytucją, do której chodzi się w ostateczności. Samemu do ludzi nie chce im się już chodzić. Gdzie w sprawie Madzi był dzielnicowy? Ktoś, kto powinien być na miejscu, znać ludzi? I miejsce tej d... o której mówię, przejął Rutkowski. Rozumiem, że on może nie wszystkim się podobać. Ale po prostu jest!

- Wszedł w miejsce, które oddała policja?

- Tak. Do kogo mają się niby udać ludzie, którzy stracili wiarę w policję? Którzy widzą, że wzywana nie przyjeżdża albo jej się nie chce? Powiedzmy, że jakaś babcia wzywa policję, bo jej się wydaje, że ktoś chce ją napaść. Nawet jak jej się wydaje, policjant powinien mieć psi obowiązek pojawić się i zademonstrować, że jest. Bo ta babcia to obywatel, który stracił poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem policja macha na to ręką. Państwo i prawo mają zaś dawać jakość i bezpieczeństwo.

- Macha ręką, bo jest przeciążona? Słabo opłacana?

- Policja i urzędnicy różnych szczebli zbyt często zapominają, że to oni są dla nas, dla obywateli. To się rozprzestrzenia. Niedawno byłem w urzędzie odebrać kopie aktu urodzenia dziecka. I to ja musiałem się gęsto tłumaczyć, po co mi tyle kopii! I byłem upokarzany, stawiany na baczność. I tak sobie myślałem, po co my o tę demokrację walczyliśmy? Czy po to, żeby obywatel był petentem u kogoś, komu płaci pensję z własnych pieniędzy poprzez podatki? Otóż Rutkowski jawi się ludziom jako ten, który nie machnąłby ręką. Gdy go wezwą i zapłacą, to mają pewność, że jest i działa. I daje im poczucie bezpieczeństwa.

Dr Paweł Moczydłowski

Kryminolog, socjolog, były szef więziennictwa i ekspert Open Society Institute