- Pojawia się jednak pytanie, co dalej z programem Mieszkanie Plus. Mieszkania te miały powstawać na terenach zarządzanych przez kolej. Teraz również przychylne rządowi media zadają pytania, czy program ten będzie w ogóle kontynuowany. Co oznaczałoby dla PiS fiasko tego projektu?
- Program Mieszkanie Plus funkcjonuje na dwóch poziomach. Na poziomie symbolicznym - to coś nośnego, bo mnóstwo Polaków boryka się z problemem komercjalizacji budownictwa mieszkaniowego, całkowitego wyrugowania budownictwa komunalnego i spółdzielczego. W wymiarze symbolicznym problem mieszkań pojawiał się od lat, od czasu miliona mieszkań dla młodych małżeństw, obiecywanych przez Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 roku, poprzez trzy miliony mieszkań rządu PiS w latach 2005-2007 po program Mieszkanie Plus. I tu się nic nie zmieni, bo ten program gdzieś tam w sferze planów będzie istniał. Drugi wymiar to wymiar realny, i tu, żeby Mieszkanie Plus zadziałało, miało wpływ na preferencje wyborcze, program powinien być robiony latami. Na razie to jeszcze trochę abstrakcja i absolutnie jakieś perturbacje nie zachwieją w poważny sposób sondażami. PiS musi za to uważać na dwie rzeczy.
- Jakie?
- Absolutnie nie może sobie pozwolić na wątpliwości bądź wahania w sprawach kluczowych dla tożsamości ideowej tej partii, a przede wszystkim na uderzenie materialne w którąś z grup społecznych, która PiS wspiera, na przykład rolników.
- W ostatnim czasie temperaturę sporu politycznego podniosła awantura o sądy.
- To chyba najbardziej złożony problem. Z jednej strony PiS może czuć poparcie opinii publicznej, której większość jest niezadowolona z sądownictwa. Z drugiej sądownictwo jest obszarem, w którym zmiany nie są łatwe do przeprowadzenia. Pogodzenie rewolucyjnych celów i ich realizacji jest bardzo trudne. To będzie spór, który będzie utwierdzał elektoraty obu głównych partii - PiS i PO (Nowoczesna już się raczej nie odbuduje). Kto spór wygra, zależy od sytuacji ekonomicznej. Bo przyzwolenie społeczne nawet dla daleko idących i kontrowersyjnych zmian jest możliwe dzięki powodzeniu programów socjalnych, takich jak 500 plus.
- Na razie sondaże partii rządzącej są bardzo wysokie. Czy oznacza to, że wicepremier Mateusz Morawiecki ma rację, mówiąc, że PiS będzie rządzić do 2031 roku, no, może do 2027?
- To byłaby bardzo trafna diagnoza, pod warunkiem że wygłosiłby ją publicysta lub analityk, a nie prominentny przedstawiciel obecnego rządu. Tym, co może najbardziej zaszkodzić Prawu i Sprawiedliwości, jest arogancja. Z kolei skromnością Beaty Szydło PiS do tej pory zyskiwał. Rządzący osiągną sukces, gdy w ich działaniach będzie więcej pokory pani premier, a mniej bankierskiej buty wicepremiera Morawieckiego.
Zobacz: Prof. Zbigniew Ćwiąkalski ocenia: Grozi nam upartyjnienie wymiaru sprawiedliwości