Marek Borowski

i

Autor: AKPA

Marek Borowski komentuje: Macierewicz storpeduje cięcia w MON

2015-12-10 3:00

Czy część pieniędzy z budżetu armii należy przeznaczyć na cele społeczne? Marek Borowski komentuje.

"Super Express": - Pojawił się pomysł, by przyciąć nieco wydatki na armię i zbrojenia, przekazując te środki na wydatki społeczne, np. 500 zł na dziecko.

Marek Borowski: - Nie wierzę w to, żeby ten pomysł został zrealizowany. Za chwilę zostanie storpedowany przez Antoniego Macierewicza, szefa MON oraz innych polityków PiS, którzy zapowiadali zwiększenie armii do 150 tysięcy żołnierzy. Zwiększenie armii nie pozwoli nie tylko zmniejszyć, ale zmusi ich do zwiększenia budżetu MON.

- Z punktu widzenia PiS może się chyba okazać, że 500 zł na dziecko i inne podobne wydatki są dla ich elektoratu ważniejsze niż wydatki na armię?

- Lista obietnic PiS była długa i na pewno 500 zł na dziecko to priorytet. Na razie Ministerstwo Finansów przekonuje jednak, że zrobią to za pomocą zwiększenia deficytu, a zatem długu. To jest jakieś 20 mld zł, więc można to zrobić środkami, które zapowiadali. Do tego w trakcie dojdzie podatek od banków czy wielkich sieci i razem mogą to uskładać. Na PiS przywykło się patrzeć jak na monolit, który jest jedną, zwartą grupą, w której o wszystkim decyduje Jarosław Kaczyński...

- Nie decyduje?

- Decyduje. Ale tam jest wiele różnych grup, które ze sobą rywalizują. Możliwe, że dla jednych priorytetem może być armia, a dla drugich wydatki społeczne. Nie jestem jakimś militarystą i na zwiększanie wydatków na armię bym się raczej nie zgodził. Jesteśmy jednak w trakcie reformy armii. I 100 tysięcy żołnierzy to nie jest specjalnie dużo. Muszą być dobrze uzbrojeni i wyszkoleni. Specjalnością PiS jest niestety to, że lubią różne reformy zaczęte już w przeszłości likwidować lub odwracać. A takie odwracanie jest bardzo kosztowne. Zobowiązaliśmy się do 2 proc. PKB na armię, więc może nie na dziesięciolecia, ale na lata reformy lepiej żeby to zostało.

- Wielu lewicowych publicystów i polityków uważa, że wydatki na armię są zbyt duże. Mówią, że 100 tysięcy i tak nas nie obroni, musielibyśmy liczyć na pomoc NATO, więc można wydawać na coś innego.

- To jest taka dziecinna lewicowość. NATO to nie abstrakcja, to konkretne kraje, które muszą wydawać określone kwoty na armię. Nikogo nie przekonamy do utrzymania bądź zwiększania swojego uzbrojenia tym, że sami zaczniemy te wydatki zmniejszać!

- Kraje zachodniej Europy stosują jednak takie zagranie od dekad. Jeszcze w czasach zimnej wojny ograniczały wydatki na wojsko, uważając, że USA wydają tyle, że robią to za nie. I wydawały na coś innego.

- To prawda. Polska jest jednak w nieco innej sytuacji geopolitycznej i powinna raczej być w gronie tych, którzy nawołują do odpowiedniego poziomu wydatków na obronę kraju. W Polsce przez lata armia była źle wyposażona, więc była armią fikcyjną. Nie mamy wyboru, musimy dokończyć tę reformę.

Nasi Partnerzy polecają