Od wielu tygodni wokół ks. Szydło mnożyły się spekulacje i plotki dotyczące jego przyszłości w sutannie. Te trudne okoliczności najwyraźniej popchnęły go do podjęcia dramatycznej decyzji. - Obecnie moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego, by uregulować moją pozycję kanoniczną i nie pozostawać w konflikcie sumienia – przekazał ks. Tymoteusz Szydło w oświadczeniu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.
ZOBACZ TAKŻE: Beata Szydło nie WYTRZYMAŁA: "Nie bójmy się prawdy"
Duchowny od sierpnia tego roku przebywał na bezpłatnym urlopie, którego nie będzie już kontynuować. Co warte podkreślenia, kapłaństwo syna byłej premier dobiegło końca ledwie dwa lata od przyjęcia święceń. Tych w maju 2017 r. udzielił ks. Tymoteuszowi ksiądz biskup bielsko-żywieckiej Roman Pindel (61 l.).
- Może wpływ na to miała zbyt medialna otoczka początku jego posługi? Msza prymicyjna na Jasnej Górze, obecność ministrów i ojca Tadeusza Rydzyka (74 l.). Czy taka atmosfera pomagała młodemu księdzu – zastanawia się w rozmowie z „Super Expressem” ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (63 l.). Duchowny zwraca również uwagę na kwestię prywatności kapłana, którą mocno akcentował Tymoteusz Szydło. Zdaniem Isakowicza-Zaleskiego, w momencie przyjęcia święceń ksiądz staje się pasterzem, jego działania są komentowane i musi pożegnać się ze swoją prywatnością. Sam zainteresowany zaznaczył, że jego oświadczenie jest ostatnią wypowiedzią w tej sprawie i więcej nie zabierze głosu. O komentarz chcieliśmy poprosić Beatę Szydło, ale była premier, a obecnie europosłanka Prawa i Sprawiedliwości była dla „Super Expressu” nieosiągalna.
Zobacz też: Zakazany kult Santa Muerte. Dlaczego Watykan zabronił czcić Świętą Śmierć?