Afera korupcyjna w Prokuraturze Apelacyjnej w Rzeszowie

i

Autor: East News

Szefowa prokuratury: Pomogę ci ze skarbówką, jak dasz mi białego nissana

2016-07-06 4:00

Szokujące wyniki dziennikarskiego śledztwa "Super Expressu"! Aresztowana w związku z aferą korupcyjną była szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Anna H. (46 l.) domagała się od jednego z biznesmenów... nowiutkiego samochodu. Wybrała nawet markę i kolor - perłowy nissan qashqai. W zamian obiecywała załatwić przedsiębiorcy korzystne decyzje w skarbówce i prokuraturze.

Anna H. była szefową rzeszowskiej prokuratury apelacyjnej od 2007 r., kiedy otrzymała nominację z rąk ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego (66 l.). Jej kariera nabrała rozpędu dzięki innemu rzeszowskiemu prokuratorowi, doradcy Ćwiąkalskiego - Zbigniewowi N. - Jemu zawdzięczam wszystko - mówiła Anna H. w podsłuchanych przez CBA rozmowach, do zapisu których dotarł "Super Express".

Według śledczych w latach 2009 -2014 pani prokurator brała łapówki od Mariana D., bogatego biznesmena z Leżajska, szefa firmy paliwowej. W sumie było to ponad 170 tys. zł. To właśnie on wyremontował Annie H. dach w garażu jej domu i dostarczał litrami drogie wino i wódkę. Ale śledczej było mało. Jak wynika z podsłuchanych przez CBA rozmów, dopominała się od biznesmena nowego nissana, którego miał załatwić za ok. 50 tys. zł taniej. - Ma być biały. A. jest biały. Ale ma być jeszcze bielszy, no, jak w reklamie - instruowała Anna H.

Funkcjonariusze CBA zatrzymali Annę H. dwa tygodnie temu. - Prawdą jest, że żądała także samochodu, którego ostatecznie nie dostała. Usłyszała cztery zarzuty, m.in. przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości ponad 170 tys. zł, w tym drogiego alkoholu i usług budowlanych. Łapówki zostały wręczone w zamian za to, że Anna H. podejmie się załatwienia leżajskiemu przedsiębiorcy spraw w instytucjach państwowych. Decyzją sądu została aresztowana na trzy miesiące - mówi "Super Expressowi" rzecznik prokuratury krajowej Ewa Bialik. Za przyjęcie korzyści osobistej oraz powoływanie się na wpływy grozi jej od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Co na to obrońca Anny H.? - Złożyliśmy zażalenie na decyzję sądu o areszcie mojej klientki. Czekamy na wyznaczenie rozprawy przez sąd - powiedział nam jedynie mec. Janusz Kaczmarek (56 l.).

Zobacz: Księża tropią aborcję w szpitalach

Nasi Partnerzy polecają