Druga tura wyborów prezydenckich już za trzy dni. W większości sondaży Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski idą łeb w łeb i mają niemal takie same wyniki, a różnice między nimi są niewielkie i mieszczą się w granicach błędu statystycznego, czyli wynoszą +/- 3 punkty procentowe. Tak też jest w nowym sondażu prezydenckim przeprowadzonym na zlecenie "Super Expressu" przez Instytut Badań Pollster. Na pytanie: "Na kogo oddasz głos w najbliższą niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich?", aż 50,72 proc. badanych wskazało Andrzeja Dudę, zaś 49,28 proc. ankietowanych postawiło na Rafała Trzaskowskiego. To wyraźnie wskazuje, jak ważny może się okazać każdy głos.
Zobacz: Wybory 2020. SONDAŻ przed drugą turą. Duda przed Trzaskowskim. Różnica jest MINIMALNA
W czwartek na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej lider Federacji dla Rzeczpospolitej Marek Jakubiak poinformował oficjalnie, że swoje poparcie przekazuje na rzecz Andrzeja Dudy. Zdradził on, że wśród członków stowarzyszenia przeprowadzono wewnętrzną ankietę ws. II tury wyborów prezydenckich. Ponad 80 proc. członków postanowiła wyrazić gest poparcia Andrzeja Dudy.
- Niezmiernie dumny jestem z tego, że tak miażdżącą większością członkowie i sympatycy Federacji dla Rzeczypospolitej postanowili określić bez zbędnych komentarzy, że wśród dwóch kandydatów, jeden jest im bardzo bliski - to jest Andrzej Duda. Andrzej Duda będzie oficjalnie popierany przez Federację dla Rzeczypospolitej - oświadczył były poseł.
Wcześniej swoją deklarację złożył Stanisław Żółtek. Zobacz: Stoi za nim 45 tysięcy głosów. Na kogo zagłosuje Stanisław Żółtek? Jasna deklaracja
Jakubiak mówił, że "możemy się zgadzać, możemy się nie zgadzać, możemy mówić, że Andrzej Duda ma wady, ma zalety, bo tak jest, każdy ma wady i zalety". – Natomiast z wyboru, i do tego pomiędzy panem Trzaskowskim, który nie wie, czy LGBT będzie, jak w Warszawie, sztandarowym projektem włodarza, który nie wie, czy ustawa 447, czyli dotycząca wypłacenia bezspadkowego mienia, będzie przedmiotem działalności prezydenta, czy nie będzie, bo nie wie, to wybieramy Andrzeja Dudę, który w jasny sposób deklaruje i mówi "tak, albo nie", bez żadnych kombinacji i konfabulacji - argumentował.
Jakubiak nie omieszkał również uderzyć w Rafała Trzaskowskiego, mówiąc, że jako mieszkaniec Warszawy zna go i to, jak spełnia swoje obietnice. Jak wyliczał, z "przedwyborczego festiwalu obietnic" ponad 70 postulatów, zrealizował on "tylko cztery", ale tylko te, które wynikały z kwestii ideologicznych. - Stadionu Skry dalej się musimy wstydzić jako warszawiacy, o żłobkach (...) nic nie wiemy. Wiemy za to, że większość miejskich spółek, praktycznie jest dzisiaj w rękach zachodnich. Pytanie, kto obsługuje warszawiaków? Bo z całą pewnością można powiedzieć, że nie ratusz, tylko zachodnie spółki, które realizują własne zyski będąc pomiędzy mieszkańcem a ratuszem - podkreślił. Dodał przy tym, że "jeżeli tak jest, to po co nam prezydent Warszawy, skoro kierowców zatrudnia niemiecka firma". - Po co nam prezydent Rzeczpospolitej, jak mamy kanclerza Niemiec? - retorycznie zapytał, nawiązując do dawnej wypowiedzi Trzaskowskiego o lotnisku w Berlinie (w kontekście budowy CPK).
Jakubiak przy okazji zaapelował też do sympatyków Konfederacji, której władze nie zdecydowały się na przekazanie poparcia żadnemu z kandydatów. - Przecież ja część tych ludzi znam, i mi się nie chce wierzyć, że którykolwiek z nich zagłosowałby na Trzaskowskiego. Przecież to jest jak niebo i ziemia, to jest jak noc i dzień. (...) Nie jestem w stanie zrozumieć, jak Janusz Korwin-Mikke, albo Robert Winnicki czy Krzysztof Bosak, mógłby zagłosować na Trzaskowskiego - z zapałem perorował. Jak dodał, "gorąco apeluję do wszystkich konfederatów, żeby przemyśleli dwa razy zanim »na złość babci uszy sobie odmrożą«", twierdząc zarazem, że "państwo Trzaskowskiego" może być takie, jak teraz Warszawa.