"Super Express": - Przewodniczący Komitetu Budowy pomnika Jana III Sobieskiego w Wiedniu wystąpił z pomysłem zmiany tekstu hymnu Polski tak, by zamiast "Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy" znalazła się tam fraza "Dał nam przykład Jan Sobieski jak zwyciężać mamy". Pan stwierdził, że pomysł jest "wart rozważenia". Dlaczego?
Jacek Żalek: - Hymn państwowy powinien przyczyniać się do budowania wspólnoty w Polsce. Jeżeli pojawiają się głosy, że obecny tekst jest nieaktualny, to być może należy rozważyć jego zmianę. Tekst odnosi się do pragnień, które, jak się później okazało, zawiodły. Nadzieje Polaków na odzyskanie niepodległości dzięki działaniom Napoleona nie zostały spełnione. Fraza o zwycięstwach Bonapartego, który ostatecznie wojnę przegrał, jest dzisiaj niezrozumiała.
- Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku trwały ożywione dyskusje o tym, jaka pieśń patriotyczna powinna być hymnem Polski. Ostatecznie został nim "Mazurek Dąbrowskiego". Pamiętajmy, że utwór powstał w konkretnej sytuacji historycznej - właśnie w czasie wojen napoleońskich. Nawet po śmierci Bonapartego jego mit był żywy wśród Polaków. Czy nie warto jednak uszanować tę tradycji?
- Niestety dzisiaj jest ona kompletnie niezrozumiała, szczególnie młode pokolenia nie czują żadnej identyfikacji z wydarzeniami z minionej epoki. Dlaczego trzymać się idei napoleońskiej, a nie na przykład piastowskiej, która miała dużo większy wpływ na los naszej historii? Kluczem do dyskusji o treści hymny państwowego jest jednak to, by budować wspólnotę pokoleń, przywiązanie do jego ponadczasowej wymowy, zrozumienie jego znaczenia. Nie może być tak, że spór będzie zawłaszczony przez polityków. Treść powinna wynikać z autentycznego doświadczenia pokoleń, i to dlatego przedstawiciele młodego pokolenia coraz częściej będą mówić o potrzebie zmian. To zrozumiała próba włączenia swojego rozumienia przesłania hymnu. Warto te głosy rozważyć. Tożsamość nie jest dana raz na zawsze - ona się co pokolenie od nowa wykuwa. Inne oczekiwania były podczas powstania warszawskiego, inne podczas kościuszkowskiego czy listopadowego. Odwoływanie się tylko do jednej tradycji jest niezrozumiałe, szczególnie gdy tradycja ta traci na powszechnie przyjętej aktualności. Sentyment do Francji wynikał z tego, że Napoleon był w konflikcie z naszymi zaborcami. Stąd w Polsce taki szacunek wobec jego postaci. Teraz rzeczywistość epoki zaborów schodzi na dalszy plan. Młode pokolenie ma problem ze zrozumieniem historii stanu wojennego, a co dopiero wojen napoleońskich. Mogą zapytać: kto to ten Napoleon, co to za przegrany "koleżka"? Pokoleniu wychowanemu na komiksach Jan III Sobieski przynajmniej z czymś się kojarzy. Z wielkim zwycięstwem.
- Nie no, Napoleon chyba też się jakoś kojarzy?
- Tak, ale w treści hymnu mamy logiczną sprzeczność: ma nas do zwycięstwa prowadzić facet, który przegrał wszystko. Poza Polską i Francją Napoleon jest traktowany jako zbrodniarz porównywalny do Hitlera. Dla Hiszpanów, Włochów, Niemców, Austriaków czy Rosjan to symbol agresji. Myśmy wyparli się tego, co robili jego żołnierze. Zrobiliśmy z nich legendę. Żołnierze Napoleona byli zwykłymi zbójami. Niszczyli, rabowali, kradli, gwałcili, plądrowali. Nie byli wzorem do naśladowania. Tyle że w Polsce to wrogowie Napoleona dopuszczali się tych wszystkich nieprawości.
Zobacz także: Wałęsa to największa postać XX wieku