Po emisji filmu "Zabawa w chowanego" braci Sekielskich prymas Wojciech Polak prosił proboszczów o to, by wywiesili w swoich parafiach plakaty z informacją o telefonie wsparcia dla ofiar pedofilii w Kościele. W mediach ojca Tadeusza Rydzyka jednak od zaleceń prymasa wyraźnie się dystansowano (CZYTAJ O TYM TUTAJ). Ojciec Jacek Prusak zwrócił uwagę na to, że "to nie Episkopat wzywa do rozwieszania tych plakatów, ale prymas Polak". Oberwało się też samemu Rydzykowi. - Gdyby wsparcie okazał cały Episkopat, to wówczas biskupi w swoich diecezjach obligowaliby proboszczów, by te plakaty się pojawiły w ich parafiach - bez względu na opinię o. Rydzyka czy ich samych. Apel dobrej woli samego prymasa, nie poparty przez Episkopat, szybko natrafił na takie głosy sprzeciwu jak w mediach o. Rydzyka: że jest to podporządkowywanie się laickim mediom i wygrana Sekielskich; sprawianie wrażenia, że problem jest tylko w Kościele; że to uleganie nagonce na Kościół itp.- ocenił jezuita bez ogródek w rozmowie z portalem gazeta.pl (PRZECZYTAJ CAŁY WYWIAD). - Znów widzimy skostniałą mentalność. O. Rydzyk i jego środowisko boją się plakatów - boją się, że ofiary zaczną mówić. Boją się, że w wielu parafiach jest albo był ksiądz, który dopuszczał się molestowania - przekonywał o. Jacek Prusak, który jest także psychoterapeutą.
ZOBACZ TAKŻE: Minister UJAWNIA: "Słuchałem, jak dzwoni do Dudy Rydzyk, z POLECENIAMI"
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj