Najgorszy dzień w moim życiu
Zabójstwo prezydenta Gdańska na oczach tysięcy uczestników finałowego koncertu WOŚP wstrząsnęło całą Polskę. Dla najbliższych Pawła Adamowicza mimo upływu lat to ciągle niezabliźniona rana. - Pamiętam jak zadzwonił do mnie jeden z wiceprezydentów Gdańska, mówiąc, że Paweł został ugodzony nożem na scenie WOŚP. Wydawało się to nieprawdopodobne. Przecież to radosne święto – opowiada nam wyraźnie wzruszony Piotr Adamowicz. To starszy z braci przecierał pierwszy szlaki w życiu publicznym. Siłą rzeczy właśnie sprawy Gdańska, czy krajowej polityki były często tematami rodzinnych rozmów.
Chciałbym się go poradzić
- Cały czas brakuje mi Pawła, są momenty w polityce, że chciałbym do niego zadzwonić, poradzić się, pogadać o konkretnej decyzji, ale wiem, że już nigdy tego nie zrobię – mówi poseł KO. Mimo to Adamowicz podkreśla, że numeru telefonu do brata nigdy nie wykasuje ze swojego aparatu. Tymczasem Stefan Wilmont (33 l.), zabójca prezydenta Gdańska został skazany na karę dożywotniego więzienia. O przedterminowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się po 40 latach za kratami. Prawomocny wyrok w tej sprawie zapadł tuż po piątej rocznicy tego politycznego mordu.
Zobacz jak wyglądała ostatnia droga prezydenta Pawła Adamowicza.