W rozmowie z "Super Expressem" Julia Wizlińska-Motyka (prywatnie żona rzecznika PSL, Miłosza Motyki) mieszka w Polsce od 8 lat. Młoda kobieta przyjechała do Polski na studia. Opowiada nam, jak czują się obecnie Ukraińcy bestialsko potraktowani przez Władimira Putina.
- To co dzieje się na Ukrainie jest straszne. Na szczęście nadal mam kontakt z rodziną, która mieszka we Lwowie. Staram się co chwila dzwonić do mamy. Jednak gdy słyszę co dzieje się na zachodzie Ukrainy jest mi bardzo smutno - mówi „SE”. - Kuzyn ma żonę pielęgniarkę w jednostce wojskowej. Nakazano jej pozbierać najpotrzebniejsze rzeczy i schować się do piwnicy, aby się ukrywać - mówi nam. - Jeszcze wczoraj rozmawiałam z mamą. Nikt nie spodziewał się, że Putin zaatakuje dziś Ukrainę. Wszyscy się boją, że będzie coraz gorzej. Moja rodzina mieszka koło Lwowa. Już teraz słychać strzały rakiet - mówi (rozmawialiśmy 24 lutego)
Julia ostrzega także przed fałszywymi zbiorkami, których w sieci nie brakuje.
- To bardzo ważne, aby czytać o tym co dzieje się na Ukrainie na rządowych stronach. W internecie była zbiórka na wojsko. Dużo ludzi ją udostępniało. Okazało się, że zebrano 1,5 mln. Zbiórka okazała się fałszywa. Są ludzie, którzy żerują na tej wojnie - mówi nam.