- „Super Express”: - Jak odczytuje pani wyniki wyborów samorządowych w świetle przyszłych wyborów do parlamentu?
- Prof. Agnieszka Rothert: - To dobra prognoza dla PiS. Opozycję powinno za to niepokoić to, że młodzi ludzie w Polsce są dość konserwatywni lub radykalni. Często wychyleni w stronę PiS, a na pewno niechętni wobec Platformy. Nie wiem gdzie liberalna opozycja będzie mogła to odrobić. To niby wybory samorządowe, ale dane z nich oddają stan emocjonalny społeczeństwa. PiS ma na czym budować.
- Po latach dominacji wśród młodych opcji liberalnej mamy przechył w prawo?
- To coś więcej. Polskie społeczeństwo jest raczej konserwatywne. Zajmowałam się też badaniami nad mózgiem i wynika z nich, że postawy, także poglądy, bardzo często się dziedziczy. W konserwatywnym społeczeństwie częściej właśnie takie. Przez rok nie dojdzie też raczej do wydarzeń, które odwrócą nastroje. Dodatkowo wyniki PSL są kiepskie. Wyniki lewicy też. Nie jest wcale pewne, czy ta Koalicja Obywatelska się utrzyma…
- Są miejsca, gdzie Nowoczesna tworzy osobne kluby.
- Właśnie. Dla PSL większym problemem są jednak zmiany wiejskiego elektoratu. On już nie jest taki jak dawniej. W coraz większym stopniu przestaje być klientystyczny, a staje się podobny do małomiasteczkowego. A to znów dobry sygnał dla PiS.
- PSL przespał te zmiany?
- Częściowo przespał, częściowo urealnił się ich wynik po „cudzie wyborczym” z pierwszą stroną książeczki. Czas PSL jednak mimo wszystko mija.
- Czyli za rok samodzielne rządy PiS?
- Mają dużą szansę. I pytanie, czy ten, kto by z nimi ewentualnie współrządził nie powinien nas niepokoić? Pojawiają się różne niesympatyczne scenariusze, kto mógłby do tego parlamentu wejść. I wbrew pozorom nie mam tu na myśli narodowców.
- A kogo?
- Narodowców w parlamencie i koalicji się nie obawiam. Chodzi mi raczej o takie nieprzewidywalne ugrupowania jak kiedyś Palikota, a teraz Kukiza. Coś, co nie wiadomo w co się przepoczwarzy, o niewiadomych poglądach. Co wybory mamy do czynienia z jakimś takim ugrupowaniem. I to będą coraz gorsze ugrupowania, wpływające na jakość pracy parlamentu. Choć to nie jest wyłącznie polski problem. Na pewno będą to też kolejne wybory przesadnie poddane emocjom.
- W jakim sensie?
- Nie twierdzę, że zachowanie PiS w sprawie sądów nie jest problemem. Jest. Ale ta emocjonalna fala, której poddawani są polscy wyborcy jest przesadzona. Ten szantaż: „jesteś za, albo przeciw”, wymuszanie jedności na barykadach, sprowadzanie wszystkiego do dwóch bloków politycznych i niczego poza nim... To będzie jeszcze mocniejsze.
- Mateusz Morawiecki i Grzegorz Schetyna sprawdzą się jako twarze tych dwóch bloków?
- Obydwaj są nieprzekonujący. Choć po Morawieckim widać, że jednak się rozwija, a dopóki jest Kaczyński nie mają się czym martwić. Schetyna wyraźnie lepiej funkcjonował jako genialny zawodnik drugiego planu, mając nad sobą kogoś, na kogo pracował. Dzisiejszy wynik Platformy i Nowoczesnej jest znacząco niższy niż suma ich wyników w wyborach parlamentarnych i to musi rozczarowywać. Może to jest szklany sufit dla Schetyny? Tylko kogo oni mają tam innego?
- Trzaskowski?
- Mógłby, ale to jeszcze kilka lat. Chyba, że ten „układ warszawski” go wykończy i nie dotrwa.