"Super Express": - Jak smakuje pierwsza przegrana od siedmiu lat?
Waldy Dzikowski: - Nie zostaliśmy rzuceni na kolana. Oczywiście, jak się zwycięża tyle razy i ponosi się jakąś porażkę, można się poczuć nieswojo. Nie ma co załamywać rąk. Przed nami rok wytężonej roboty. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski i ruszyć do boju. Podchodziliśmy z pokorą do tych wyborów, bo one rządzą się swoimi prawami. Jeszcze zobaczymy, jak się ułożą koalicje w poszczególnych sejmikach. Na razie mamy jedynie wyniki ogólnopartyjne.
- Czyli optymizm pozostał?
- Nie obrażamy się. Bierzemy wiaderko i lepimy nowe babki. Piaskownicy nie zmieniamy.
- To pierwsze wybory z Ewą Kopacz jako liderką PO. Będzie miała łatkę tej, która przynosi pecha?
- To nie tak. To silna, charakterna kobieta i nie wydaje mi się, żeby można ją obarczać winą za tę przegraną. Proszę zobaczyć, jak długo jest premierem. Poza tym były już sondaże, gdzie było znacznie gorzej. Kombinacja efektu Tuska i Kopacz przyniosła rezultaty - udało się odrobić poparcie wyborców.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail