Dworczyk, który z uwagi na ogromne zaangażowanie w sprawy Białorusi i Wschodu od lat jest na celowniku tamtejszych służb, zapewnił, że na skrzynce mailowej nie było tajnych informacji. Atakiem na Dworczyka zajęły się polskie służby.
Wszystko zaczęło się od ataku na facebookowy profil żony Michała Dworczyka, gdzie pojawiły się informacje o włamaniu na jego skrzynkę pocztową. „Zostały skradzione dokumenty służbowe, które zawierają informacje niejawne i mogą być wykorzystane do wyrządzenia szkody bezpieczeństwu narodowemu RP, a także mogą być wykorzystane jako dowód rzekomej polskiej ingerencji w sprawy wewnętrzne Białorusi” – napisano na koncie Agnieszki Dworczyk. Niedługo potem oświadczenie w całej sprawie wydał Dworczyk, informując o hakerskim ataku.
„Zważywszy na to, że informacje zostały opublikowane w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram oraz fakt, że przez 11 lat miałem zakaz wjazdu na teren Białorusi i Rosji jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR, traktuję ten atak jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje” – napisał Michał Dworczyk w oświadczeniu. Minister nie będzie na razie komentował już dalej sprawy.
Co opublikował Telegram? W udostępnionych rzekomych dokumentach znajdujemy m.in. CV płk. Konrada Korpowskiego, dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, dane osób odpowiedzialnych za koordynowanie szczepień w służbach mundurowych czy prezentację płk. dr. Krzysztofa Maja pt. „Projekt etatu kompanii zmechanizowanej – rozmieszczenie żołnierzy na BWP-1” wraz z rycinami pojazdów wojskowych i żołnierzy. Pojawiły się także rzekome prawo jazdy Dworczyka oraz dowód osobisty.
„Rosyjskie służby specjalne prowadzą działania hybrydowe wobec polskiego rządu (…). Ciekawostką jest to, że w metadanych opublikowanych plików znalazły się rosyjskie symbole” – poinformował niezależny białoruski portal informacyjny Nexta.
Całą sprawą zajęły się polskie służby. – Służby specjalne analizują wydarzenia opisane przez pana ministra w oświadczeniu – poinformował rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Tymczasem eksperci nie mają wątpliwości, że konta mailowe polityków powinny być lepiej chronione. – W teorii wszystkie najważniejsze osoby w państwie – w tym prawa ręka premiera kraju, którym jest minister Dworczyk – powinny być objęte specjalną ochroną służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Włamanie się do wewnętrznego systemu poczty elektronicznej KPRM byłoby rzeczą dużo trudniejszą, ale niosącą poważniejsze skutki – komentuje nam Michał Jarski, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa.