Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Referendum nie dla debili

2013-10-24 6:30

Chcielibyście być utrzymywani przez debila? Debil pozamiata i wyniesie. Debil na was zarobi. Debil za was obije komuś mordę i dostanie w mordę, a wy skryci za immunitetem możecie poczuć się bezkarnie. Z debilem nie zginiecie. Nie chcielibyście tak? Jestem przekonany, że tak. Każdy chciałby. Obawiam się, że tak właśnie wygląda stosunek do nas naszych włodarzy, polityków. Że oni mają nas za debili, którzy wszystko zrobią za nich, wszystko dla nich i nic we własnym interesie - i to mnie nie dziwi. Że my masowo się na to godzimy, żeby być traktowani jak debile - już nieco bardziej mnie dziwi. Przykładem referenda.

Nie ma bardziej jaskrawej, ewidentnej, krzykliwej formy, gdzie ten traktowany jako debil przez wybranych przez niego panów może powiedzieć im "nie". Dlatego politycy nie lubią referendów, a szczególnie rządzący politycy. Referendum, gdzie elektorat może zagłosować nie na tego, kto jest najbardziej opalony, kto wykupił najwięcej minut reklamowych, kogo popiera najwięcej znanych aktorów i zaćpanych do tego stopnia, aż im się napastnicy z kwasem zjawiają, szołmenów. W referendum jest konkret. Na przykład: czy jesteś za karą śmierci lub przeciwko? Czy jesteś za aborcją? Czy chcesz broni w domu? Otóż ludzie w systemie referendalnym sami - uwaga, sami! - podejmują wybór w takich sprawach, a nie robią to za nich Tusk, Miller i Kaczyński zależnie od tego, kto dojdzie do władzy.

Dlatego politycy nie znoszą referendów. Im bardziej na lewo, tym bardziej nie znoszą. Dlatego rząd i Sejm zdominowane przez PO nie chcą referendum w sprawie sześciolatków. Dlatego premier i prezydent nie chcieli, żebyśmy szli odwoływać prezydent Warszawy. I dlatego SLD nie popierało referendum stojącego na drodze do kręcenia wspólnie z Platformą lodów, i dlatego PiS nie popierał niegdyś niewygodnych dla siebie referendów. Gdzieś tam w tej sprawie wszyscy ci dżentelmeni się spotykają. Zauważają, że, o zgrozo, jesteśmy w stanie dać sobie radę bez nich.