Wiktor Świetlik: Największa zbrodnia Rutkowskiego

2012-02-10 15:55

Jak w "kręgach opiniotwórczych" orzeczono, zbrodnie detektywa Rutkowskiego są niewątpliwe, a w rzeczy niewątpliwe, jak sama nazwa wskazuje, nie należy wątpić. Ten facet w ciemnych okularach nie potrafił pojąć jednego z oświeconych dogmatów naszych czasów, że sprawcy zasługują na większe współczucie niż ofiary. Bo oni też są ofiarami. Społeczeństwa, Kościoła (dziwne swoją drogą, że np. profesor Środa jeszcze na ten wątek nie wpadła i w tej sprawie) albo systemu.

To ostatnie Rutkowski jako były zomowiec powinien zrozumieć. Zapisać się, przynależeć, chwalić. A on zachował się jak prymityw, jak zwykły profesjonalny detektyw - doszedł prawdy, stosując prosty, banalny blef. Cóż za brak wyrafinowania. Co ciekawe, Rutkowskiego napiętnował nie tylko salonowy chór wujów, ale i choćby człowiek rozgarnięty - Krzysztof Janik, porównując skuteczność detektywa do skuteczności tortur. Zresztą Janik, były szef MSWiA, ma prawo brzydzić się torturami, podobnie jak jego dawny przełożony Leszek Miller. Do dziś są zapewne obaj święcie przekonani, że za ich czasów Amerykanie w Starych Kiejkutach prowadzili luksusowe spa dla znudzonych afgańskich turystów.

Myślę jednak, że największą zbrodnią Rutkowskiego jest to, że się wychylił. Pokazał, iż można szybko, sprawnie, bez milionów, urzędniczych przepisywanek i podań o pieniądze. Pokazał różnicę między prywatnym a państwowym, szczególnie polskim państwowym. Tym samym złamał przykazanie dane nam przez najmędrszego z redaktorów, że władzę można krytykować za szczegół, ale uważać, żeby nie krytykować jej za całokształt, bo ludzie przestaną na nią głosować. Rutkowski podważył zaufanie i autorytet państwa, pokazując opieszałość i nieudolność polskiej policji.

Tacy wychylacze są niebezpieczni. Zagrażają całym szeregom uczciwie, ciężko pracujących urzędników, polityków, funkcjonariuszy. Odbijających każdego dnia kartę i przez osiem godzin ciężko kombinujących, by się nie wychylić. Każdy z nich ma buławę w kieszeni. Dostojewski pisał, że by zostać generałem w Rosji, wystarczy nie być oryginalnym. Ci nasi też oryginałów nie lubią. Reformatorków, innowatorków i pracusiów od siedmiu boleści. Jak się taki pojawi, z miejsca spuszczają mu łomot, jak Linda Pazurze przy ognisku w "Psach". Gnoją ich, wykorzystując znane sobie od lat mechanizmy, wpuszczają w kanał, niszczą donosami, aż reformatorkowie stają się tacy jak oni albo odchodzą do biznesu i ideały zamieniają w przyzwoitą kasę.

Szpaner Rutkowski - okazał lepiej niż tysiąc raportów, jak w praktyce funkcjonuje nasze państwo. Dlatego detektyw zasługuje na potępienie i zmieszanie z błotem, by inni się bali i nie wychylali. By cała ta Święta Rzesza Urzędasów i Polityków, ten raj stworzony przez kolesiów, dla kolesiów i kolesiów kolesiów mógł świecić swym majestatem przez tysiąc kolejnych lat.