Wiktor Świetlik

i

Autor: Super Express

Wiktor Świetlik komentuje: Wiosenna hipokryzja

2019-04-11 6:33

Pamiętacie wilczka z Sarajewa albo kojota z Salt Lake City? Olimpiady mają swoje maskotki. Choćby w takim Pekinie o tę zaszczytną posadę ubiegało się ponad sześćset pluszaków wyselekcjonowanych z kilkudziesięciu tysięcy wcześniejszych kandydatur. Myślę, że kolejne wybory europarlamentarne też powinny mieć jakąś maskotkę, w końcu to wydarzenie epokowe i budzące żywe zainteresowanie mas. Jakbym ja miał wybierać, wybrałbym pluszowego Fransa Timmermansa. Nikt tak doskonale nie obrazuje tego czym jest Parlament Europejski, Komisja Europejska i inne zacne instytucje z nimi powiązane.

Dlaczego pan Frans? Jak wiadomo ten wybitny urzędnik europejski przedstawiany jest przez część polskiej opozycji jako ktoś w rodzaju obiektywnego sędziego. Faceta, który działa jak komputer. Z algorytmu wychodzi mu, że zachodzi łamanie przepisów i on podejmuje niezbędną procedurę. Jedyną możliwą, konieczną, zgodną z prawem i konieczną. Za sprawą Jędrzeja Bieleckiego z dziennika „Rzeczpospolita” zapoznałem się z dorobkiem Fransa Timmermansa nad Wisłą od strony praktycznej.

W ramach swojej niezależnej posługi pan Frans nawiedził nasz kraj i to tę jego najlepszą część, bo towarzystwo Roberta Biedronia, i bezstronnie je poparł w wyborach. Oprócz poparcia dla Wiosny,Timmermans przedstawił swoje plany jako przyszłego szefa Komisji Europejskiej. Kobiety będą zarabiały tyle co mężczyźni, konwencja antyprzemocowa z Istambułu zostanie wprowadzona na terenie całej Europy, a z Polską… o sorry… z praworządnością w Polsce wreszcie zostanie zrobiony porządek. „- Oto człowiek, który nie kłania się tym, którzy demolują ład konstytucyjny w naszym kraju – wskazuje na Holendra Biedroń. Sala jest w ekstazie” – pisze Bielecki. Wśród obietnic Timmermansa są takie, które wychodzą w ogóle poza obszar kompetencji przewodniczącego Komisji Europejskiej, ale co tam, przecież pan Frans i porządkowi europejskiemu się nie kłania. – Nikt ci nie da tyle, ile ja ci obiecam – śpiewał raper Jan Niezbędny. Timmemans to też nasz taki europejski Jan Niezbędny, apolityczny, zdystansowany, ale jakże praktyczny, szczególnie z perspektywy madame Thun, Donalda Tuska czy ostatnio - Biedronia.

Przykład idzie z góry. Skoro taki mocarz już niemal nie kryje, że wykorzystuje swój urząd do polityki, to czemu nie ma tego samego robić pan Tuleja albo inny sędzia występujący na wiecach opozycji i zapowiadający jak to będzie gromił przeciwników politycznych? Afrykańskie powiedzenie mawia, że prawdziwego od fałszywego muzułmanina nikt nie odróżni z powodu hipokryzji. Bezstronnego urzędnika i sędziego od polityka wciąż teoretycznie da się odróżnić, ale wszyscy już dawno mają to w nosie.