Co ciekawe nie chodzi o Amerykanów, wystarczy rzucić okiem na to, jak średnio kumata pani ambasador z USA wycofywała się swojego czasu rakiem ze swoich ignoranckich wypowiedzi na temat Polski. Nie chodzi też o Niemcy, Rosję, ani nawet przeprowadzające inwazję na świat za pomocą telefonów komórkowych Chiny. Chodzi o inny kraj. Wiecie który.
Nie wiem co mają w głowie izraelscy politycy. W ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z prawdziwą Wielką Orkiestrą Plucia na Polskę. Ludzie, których rodziny, zapewne po części przetrwały dzięki Polakom, na wyścigi pluli na nasz kraj. Gdyby ktokolwiek w ten sposób, wypowiadał się o izraelu, z miejsca zakończyłby karierę polityczną. Towarzyszą temu żądania finansowe, nie tylko skrajnie sprzeczne z prawem międzynarodowym, ale i wszelką logiką.
Wczoraj mieliśmy wisienkę na torcie. Atak na polskiego ambasadora Marka Magierowskiego. Wyobraźcie sobie, gdyby to w Warszawie doszło do ataku na izraelską ambasador. Kiedy piszę ten felieton, ładnych parę godzin po informacji o ataku na naszego dyplomatę, wciąż brakuje jednoznacznej reakcji władz izraelskich. Przecież są lepsi. Wybrani. Polskimi podludźmi nadmiernie nie będą się przejmować. Warto o tym pamiętać, kiedy Izrael popadnie w kolejne międzynarodowe kłopoty, albo znowu będzie chciał wywołać wojnę z Iranem. Naprawdę nie w każdym kraju świata musimy reprezentować jakieś interesy. Zostawmy Bliski Wschód Bliskiemu Wschodowi. Niech Żydzi i Arabowie między sobą załatwią swoje sprawy. A na wakacje, naprawdę jest wiele innych krajów, gdzie i ludzie, i władze są nam przyjaźniejsze.