W piątek 6 listopada padła kolejna rekordowa statystyka związana z epidemią koronawirusa w Polsce. Tylko w ciągu ostatniej doby umarło 445 pacjentów chorych na COVID-19. W piątek przed południem gościem programu „Graffiti” w Polsat News był Adrian Zandberg z partii Razem. Z ust „ponurego Duńczyka” padły mocne, oskarżycielskie słowa skierowane w stronę rządu Mateusza Morawieckiego.
- To, że dzisiaj stoimy przed tak dramatyczną sytuacją, to jest wynik tchórzostwa rządu – grzmiał polityk lewicy. - Potem za takie tchórzostwo płaci się cenę - skwitował Zandberg.
Niestety, jak to zwykle bywa, za błędy polityków płacą zwykli ludzie. W czym według Zandberga miał zawinić polski rząd?
Po pierwsze. Zdaniem Zandberga we wrześniu otwarto szkoły „jakby nic się nie działo”. - Proponowaliśmy rządowi, żeby otworzyć szkoły w trybie hybrydowym. Już wtedy były publikacje naukowców, które przestrzegały, że szkoły mogą być bardzo poważnym czynnikiem, który przyspieszy liczbę zakażeń – mówił Zandberg. - Później zaproponowaliśmy rządowi, żeby zrobić dwutygodniową przerwę w szkołach, żeby zatrzymać łańcuch zakażeń. Słyszeliśmy za każdym razem, że nie ma takiej potrzeby - kontynuował.
Kolejne „baty” od Adriana rząd dostał za wprowadzanie lockdownu na raty. - Gdybyśmy zareagowali szybciej, to szybciej spadła by liczba zakażeń, szybciej moglibyśmy wracać do normalności - opiniował przywódca Razem.
ZOBACZ KONIECZNIE:
DUMNA wypowiedź wiceministra. "Nie potrzebujemy pomocy NIEMCÓW!"
W końcu Zandberg cios w kierunku całego obozu rządzącego. - Skoro PiS wziął całą władzę i nie chciał się nią podzielić, to cała odpowiedzialność za podejmowane decyzje spada na nich - podsumował