Zygmunt Woźniczka: Warszawę zbudowali Ślązacy

2011-04-05 4:00

Kontrowersje wokół słów Jarosława Kaczyńskiego na temat narodow ości śląskiej komentuje Zygmunt Woźniczka

"Super Express": - Dlaczego sprawa Śląska budzi tyle emocji i kontrowersji?

Prof. Zygmunt Woźniczka: - Górny Śląsk był przez wieki ziemią pogranicza. Tu ścierały się granice Niemiec, Polski i Czech oraz przenikały się te trzy kultury i narodowości. Następnie powstania śląskie i plebiscyt doprowadziły do podziału tej ziemi. Ale o wiele trudniejszy był podział ludzi, wśród których byli np. ci związani z dwiema kulturami naraz. I była wreszcie duża grupa ludności miejscowej - śląskiej, której część opowiadała się za przynależnością do Niemiec, część do Polski, ale były też duże grupy autonomistów, którzy chcieli autonomicznego państwa śląskiego.

- Czy to ludzie o narodowości śląskiej?

- To pojęcie bardzo umowne. Dziś narodowość śląską deklaruje około 200 tysięcy mieszkańców regionu, a zamieszkują go 4 miliony ludzi i wielu z nich nie utożsamia się z tą narodowością. Przykład - w skład województwa śląskiego wchodzą takie tereny, jak Bytom, Zabrze, Gliwice, zamieszkane w dużym stopniu przez ludzi przyjezdnych po wojnie, np. Kresowiaków. Oni czują się Ślązakami tylko pod względem geograficznym, a nie etnicznym. Nie mówią gwarą śląską, ale z akcentem lwowskim. Wydaje się więc, że te 200 tysięcy to grupa etniczna, a nie narodowość.

- Zatem nie należy jej się autonomia?

- Żyjemy w wolnym kraju i jeśli społeczeństwo chce autonomii, to niech ją otrzyma. Ale tylko wtedy, gdyby np. w spisie powszechnym przynajmniej połowa mieszkańców regionu, czyli dwa miliony, zadeklarowała narodowość śląską. Nie może być tak, aby te 200 tysięcy narzuciło znacznej większości autonomię. Myślę też, że wiele z tych postulatów, które wysuwają autonomiści, można zrealizować w ramach samorządów, odpowiednio je rozbudowując. Nie trzeba demolować państwa i narzucać mu struktury federalnej.

- Według Kazimierza Kutza Polska od lat drenuje Śląsk i nic mu nie daje w zamian. Czy Śląsk ma dziś taki status na jaki zasługuje?

- Każdy region coś daje i dostaje w zamian. Śląsk też. Wszyscy obywatele kraju uzyskują nakłady na szkolnictwo, służbę zdrowia, infrastrukturę, na obronność. Jednak rzeczywiście proporcje między Warszawą a Katowicami są niesprawiedliwe, na niekorzyść tych drugich. Chodzi więc o to, by je wyrównać oraz zlikwidować poczucie krzywdy, jakie mają Ślązacy.

- O jakiej krzywdzie pan mówi?

- Śląsk był latami przed wojną i po wojnie drenowany. To był swoisty syndrom najbogatszego regionu w Polsce. Skąd miano brać pieniądze i ludzi na odbudowę Polski po wojnie? Mieli to robić biedni chłopi z Lubelszczyzny, którzy często chodzili boso i nie mieli co do garnka włożyć? Warszawa została odbudowana w dużej mierze dzięki Ślązakom i potencjałowi Śląska (infrastruktura, surowce). Uważam, że należy im się za to zadośćuczynienie. Nie znaczy to, że nie można tego załatwić pokojowo, w ramach istniejącego porządku.

- Czy scenariusz autonomii jest w Polsce w ogóle możliwy?

- Nie sądzę. Polska nie ma tradycji federacyjnych, tak jak Niemcy czy Hiszpania. Śląsk mimo wszystko nie jest tak odrębny od reszty kraju, żeby mieć wystarczająco silne podstawy do budowania swej autonomii. Zresztą Polska i Śląsk są na siebie skazane. Ślązacy to nie tylko górnicy. Wielu z nich należało i należy do elity politycznej i kulturalnej państwa. Jeszcze przed I wojną światową niemieccy przemysłowcy mówili, że naturalnym zapleczem Śląska jest polska gospodarka jako punkt zbytu produktów.

Prof. Zygmunt Woźniczka

Historyk, Uniwersytet Śląski w Katowicach