Krzysztof Skiba: W polityce potrzeba luzu

2011-03-08 14:20

"Premierze, za idiotę robię tu ja" - słowa Krzysztofa Globisza, które skonsternowały Donalda Tuska, komentuje muzyk, satyryk i publicysta Krzysztof Skiba.

"Super Express": - W czasie gali otwarcia Narodowego Centrum Nauki prowadzący ją Krzysztof Globisz wzbudził sporo kontrowersji, przerywając wystąpienie premiera Tuska słowami "za idiotę robię tu ja". W opinii pana, jako weterana prowokacji i konferansjerki, była to wypowiedź niestosowna?

Krzysztof Skiba: - Krzysztof Globisz jest inteligentnym aktorem i raczej nie chciał obrazić premiera. Możliwe, że po prostu żart się nie udał. W końcu każdy dowcip można spalić. Nie robiłbym jednak wokół tego wielkiej afery. Musimy się przyzwyczaić do tego, że w obiegu medialnym coraz częściej różni komicy będą pozwalać sobie na tzw. grube żarty.

- Politycy ze świecznika do tego przywykną?

- Jeśli premier uczestniczy w gali, na której są aktorzy i występy artystyczne, to musi mieć świadomość, że to nie jest sztywne wystąpienie w Sejmie dotyczące ważkich spraw. To jest po prostu sytuacja bardziej na luzie, mimo że jest on tam przecież służbowo.

Przeczytaj koniecznie: Globisz napisał list do Tuska. Tłumaczy się z powitania "Panie premierze, za idiotę robię tu ja"

- Wygląda na to, że, przynajmniej oficjalnie premier Tusk nie obraził się na Krzysztofa Globisza.

- Cóż, wszyscy znamy polityka, który by się bardzo obraził i po prostu wyszedł. Taka metoda na wychodzenie jest dosyć charakterystyczna dla pewnej partii. Zresztą często jest tak, że im osoba na wyższym stanowisku, tym jest do samego siebie bardziej zdystansowana. Tak jak to widzimy w przypadku Donalda Tuska. Mam wrażenie, że to bardziej jego asystenci biją na alarm. Dla niego to nie jest żaden problem i dobrze. Myślę, że do życia politycznego należałoby wprowadzić trochę luzu.

- Może stosunek do polityków jest w Polsce zbyt nabożny? Stąd takie oburzenie na słowa Globisza...

- Politycy w końcu pozwalają sobie na grube żarty. Wyzywają się od idiotów czy przygłupów. Pamiętamy, jak Lech Wałęsa nazywał swoich przeciwników durniami. Przywykliśmy do tego. Nie jesteśmy natomiast przyzwyczajeni do takich słów, jakie padły z ust Krzysztofa Globisza.

- Wielu potraktowało wypowiedź pana Globisza jako kolejny głos elit dystansujący się od Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. Pan też by się przychylił do tej interpretacji?

- Po pierwsze, artyści nie muszą się zupełnie znać na polityce. A po drugie, mogą głosować, na kogo chcą. Jest jednak tak, że przyjęło się mówić, iż artyści i celebryci stoją murem za Platformą. Jak kilku ludzi ze środowiska powiedziało, że rozczarowali się PO, od razu wysnuto wniosek, że nagle elity jak jeden mąż odwracają się od rządzących. A przecież tak nie jest. Poza tym nie uważam tego za jakieś wielkie wydarzenie.

- Jednak czy tego chcemy, czy nie, wielu traktuje celebrytów jak wyrocznie. Jeśli wypowiadają się o polityce, ich głos jest słyszalny głośniej niż całej rzeszy dziennikarzy.

- Dlatego niezdrowe jest podejście, że jakieś konkretne grupy społeczne popierają konkretne ugrupowania polityczne. Uważam więc, że to dobrze, iż pojawia się ta krytyka i środowisko się różnicuje. Na pewno nadal równie wiele osób zostanie przy Platformie, tak jak równie wiele rozczaruje się nią i wesprze inne partie. Tak w końcu funkcjonuje demokracja.

Patrz też: Globisz DO TUSKA: Za IDIOTĘ robię tu ja - Tusk o Globiszu: Było hardkorowo - YouTube

- Swego czasu w środowiskach artystycznych modne było być antypisowcem. Teraz w dobrym tonie jest bycie antyplatformersem?

- Na pewno nie jest to jeszcze zjawisko na miarę epidemii. Na pewno artysta czuje się niekomfortowo, kiedy popiera władzę. Ja osobiście jestem przeciwko każdej władzy, gdyż mam taką anarchistyczną naturę. Uważam, że każda władza niszczy nawet najlepszych.

- Na kogoś trzeba jednak głosować...

- Oczywiście, jedna władza jest zła, a druga bardzo zła. Szukam jednak takiej, która jest najmniej szkodliwa i na nią głosuję. W ogóle artyści źle się czują, kiedy chwalą, a ostatnio często ze strony środowiska zdarzały się pochwały pod adresem Tuska i jego rządu. Było to aż dziwne, bo od razu rodziło podejrzenia, że są oni artystami dworskimi. Każdy artysta powinien być anarchistą i kontestować władzę.

- Pan powtórzyłby dziś przed Donaldem Tuskiem swój słynny występ z gali w katowickim Spodku z udziałem premiera Buzka, kiedy to pokazał mu pan swoje gołe pośladki?

- Jak już wiele razy powtarzałem, happening ma sens tylko wtedy, kiedy jest jednorazowy. Nie chcę z tego robić serialu. Zresztą nie uważam, żeby sobie na to zasłużył. Nie mam też zamiaru dołączać się do armii obrażonych na Tuska.

Krzysztof Skiba

Muzyk, satyryk, publicysta